Do dramatycznego zdarzenia, o którym informuje TVP3 Bydgoszcz, doszło miesiąc temu. Na nagraniu z monitoringu sąsiadów widać, jak amstaf wybiega z posesji i atakuje najpierw nastolatkę, a później jej psa. Zwierzęcia nie udało się uratować. Dziewczynka trafiła z obrażeniami ręki do szpitala, gdzie musiała przejść operację.
- „Kładłam się na niego, na Tośkę, żeby ją bronić. Trochę ją okrywałam, ale agresywny pies nie puszczał, jeszcze zaczął mi wtedy włosy gryźć żebym ją puściła. Po ok. 6-7 min poszłam po sąsiada, bo już nie dawałam rady i wiedziałam, że moja siostra przyjedzie. Myślałam, że szybciej się uda i przyjedzie szybko, ale jak zobaczyłam, że się nie uda pobiegłam po sąsiadów”
- relacjonuje zaatakowana 14-latka.
Wedle ustaleń policji, agresywny pies wydostał się z posesji, ponieważ właściciel nie zamknął bramy.
- „Z ustaleń policjantów wynika, że właściciel wypuścił psa na posesje, natomiast nie zamknął ogrodzenia, nie zamknął bramy czy furtki. Postępowanie zmierza już ku końcowi, policjanci przesłuchali już świadków, skierowali prośbę do biegłego o skierowanie opinii”
- przekazała nadkom. Lidia Kowalska z zespołu komunikacji KMP w Bydgoszczy.
Pies przeszedł obserwację w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Bydgoszczy, która wykluczyła wściekliznę.
- „(…) niestety takie sytuacje pogryzień zdarzają się często”
- mówi powiatowy lekarz weterynarii w Bydgoszczy Andrzej Dobosz.
Właścicielowi za niedopilnowanie psa grozi grzywna. Jak podaje TVP3 Bydgoszcz, do tej pory nie skontaktował się on z rodziną pokrzywdzonej dziewczynki.