Janusz Palikot, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi i ekscentrycznego stylu uprawiania polityki, od miesięcy przekonuje opinię publiczną, że stał się ofiarą bezdusznej machiny państwowej. Po opuszczeniu aresztu we Wrocławiu w styczniu 2025 r., były poseł Platformy Obywatelskiej coraz częściej gości w mediach, gdzie opowiada o dramatycznym stanie swojego życia zawodowego, osobistego i finansowego.

– Państwo totalnie mnie zniszczyło – mówi Palikot w rozmowie z „Faktem”, wskazując, że jego majątek został zamrożony lub przejęty przez wierzycieli. Zgodnie z jego relacją, obecnie może dysponować zaledwie 3 tysiącami złotych miesięcznie – każda wyższa kwota trafiająca na jego konto natychmiast zostaje zajęta przez komornika. – Muszę występować do niego o zgodę na każdą złotówkę więcej – żali się były polityk.

Jak zdradził, przebywając w areszcie pisał dziennik, który zamierza wkrótce wydać. Nie liczy jednak na zyski – podkreśla, że chodzi wyłącznie o odbudowanie wizerunku.

Najwięcej żalu Palikot kieruje w stronę Adama Bodnara – byłego ministra sprawiedliwości i rzecznika praw obywatelskich. – Jako RPO raportował, że zatrzymania są nadużywane. Gdy został ministrem, nie zrobił nic. Jestem ofiarą Bodnara! – twierdzi Palikot. – Prokurator mógł zamknąć tę sprawę rok temu – dodaje, wskazując, że jego sprawa może ciągnąć się nawet 10 lat.

W ironiczny sposób relacjonuje też reakcje przypadkowych ludzi. – Zwolennicy PiS zatrzymują mnie na ulicy i mówią: „Panie Januszu, myśmy mieli siedzieć, a pana posadzili”. Śmiech przez łzy – komentuje gorzko.

Janusz Palikot został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA w październiku 2024 r. w ramach szerokiego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu. Wraz z nim zatrzymano Przemysława B. i Zbigniewa B. Prokuratura zarzuca im doprowadzenie kilku tysięcy osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę blisko 70 milionów złotych. Palikot usłyszał aż osiem zarzutów – siedem z nich dotyczy oszustw, a jeden przywłaszczenia mienia.

Były polityk przekonuje o swojej niewinności. – Udowodnię to. Będę się domagał odszkodowania – zapowiedział. W styczniu, po wpłaceniu 2 milionów złotych kaucji, opuścił areszt.