W trakcie spotkania z wyborcami w Piotrkowie Trybunalskim Tusk w zaskakujący sposób wyjaśnił, dlaczego nie zrealizował swoich 100 konkretów na 100 dni. To samo powtórzył u Wojewódzkiego i Kędzierskiego.

„Nie dostałem 100 proc. władzy. Mówiłem przed 15 października 2023, także tutaj, w Piotrkowie: "Głosujcie na mnie, będę miał władzę, to zrobię te 100 rzeczy". I gdybym miał 100 proc. władzy, byłoby 100 rzeczy. Dostałem 30, niecałe 31 proc. głosów. Mniej niż 1/3. (...) Więc zrobiłem 1/3 z tego, co obiecałem. Chyba uczciwy rachunek?” – powiedział premier.

To stanowisko zaskoczyło koalicjantów Tuska.

„Czasem brzmiało to jak desperacja, czuć było frustrację, poczucie niezrozumienia. Jakby chciał, a nie mógł” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z parlamentarzystów z obecnie rządzącej koalicji.

Z kolei polityk Polski 2050, z którym rozmawiała Wirtualna Polska, uważa, że Tusk nie wypadł wprawdzie źle, ale i nie był „ostrą kredką” – był po prostu w defensywie.

Politycy koalicji 13 grudnia zwrócili także uwagę, że w trakcie wywiadu Tusk był wyraźnie zniecierpliwiony, kilkakrotnie pytał „Czego jeszcze ode mnie chcecie?”.

„To brzmiało jak desperacja, nie siła” – uważa jeden z rozmówców WP.

Zaskoczenie, a niekiedy wręcz oburzenie, wywołały także słowa Tuska na temat aborcji, które ten wygłosił w Piotrkowie Trybunalskim.

„We mnie aborcja nie budzi entuzjazmu. W nikim przecież. Ja nawet nie lubię, kiedy ktoś mówi, że to jest prawo kobiety, bo przecież nie po to się rodzimy, żeby mieć prawo do przerwania ciąży” – powiedział wówczas Tusk.

„To są okropne słowa, pokazujące, że nie będziemy mieli w premierze sprzymierzeńca, jeśli chodzi o negocjacje dotyczące tego projektu (liberalizacji prawa do aborcji – red.). Bo nie sposób przekonać kogoś do czegoś, do czego samemu się nie jest przekonanym” – uważa jedna z członkiń koalicji 13 grudnia.

Ponadto jeden z rozmówców WP mówi, że 100 konkretów na 100 dni rządów to chwyt wizerunkowy, a wiele z tych konkretów było pisanych na kolanie.

„100 konkretów wymyślił Igor (Ostachowicz, doradca wizerunkowy Donalda Tuska – red.), wiele z nich było pisanych na kolanie i wymyślanych w ostatniej chwili, byleby był program. I dziś premier musi sobie z tym radzić” – mówi polityk.