W wywiadzie dla „Wprost” prof. Ryszard Legutko odniósł się do potencjalnej koalicji Prawa i Sprawiedliwości z Konfederacją w kontekście agresywnych wypowiedzi posła Sławomira Mentzena.
- „Chciałbym, żeby się to odwróciło. Jarosławowi Kaczyńskiemu można różne rzeczy zarzucić, ale nie to, że łamie słowo. Wyborcy Konfederacji, którzy głosowali na Nawrockiego, oczekują porozumienia. I patronem tego mógłby być właśnie prezydent. Może on przekona obie strony, że warto działać razem”
- stwierdził filozof.
Zauważył, iż „Konfederacja jest przekonana, że zdobędzie jeszcze więcej głosów niż kiedyś Samoobrona i LPR (w wyborach w 2005 roku Samoobrona uzyskała 11,4 proc. głosów a LPR – 7,7 proc. – red.) i będzie głównym rozgrywającym”.
- „To są ludzie bardzo ambitni, nawet przesadnie, bo na razie jeszcze niczego konkretnego nie dokonali i realizują się w pohukiwaniu”
- ocenił.
Prawo i Sprawiedliwość tymczasem, w przekonaniu prof. Legutki, powinno troszczyć się o uspokojenie nastrojów po prawej stronie sceny politycznej.
- „Mam nadzieję, że plan wyborczy PiS wyrośnie z analizy poprzednio popełnionych błędów. Trzeba wyciągać wnioski, również dotyczące tego, jak przejąć sieroty po Hołowni i PSL. Ale nawet gdyby do tego doszło, to wciąż za mało, by stworzyć większość. Może powstać sytuacja patowa sprzyjająca powstawaniu niestabilnych koalicji”
- wskazał.
- „W interesie PiS leży uspokojenie sytuacji po prawej stronie. Nie może po wyborach walczyć na dwa fronty – z Platformą i z koalicją”
- ocenił.
Jednocześnie podkreślił, że mało prawdopodobne jest, by w celu powstania tej koalicji zaproponowano fotel premiera Sławomirowi Mentzenowi.
- „To mało prawdopodobne. Zwykle premierem zostaje kandydat większości. Premier Mentzen to nie brzmi poważnie. Szefem rządu musi być ktoś, kto cieszy się powagą i daje gwarancję stabilności. Na więcej niż na wicepremierostwo Mentzen nie powinien liczyć. Ale to nie ja będę układał skład rządu prawicowego”
- stwierdził.