Należy wskazać, że w jednym ze szpitali w Łodzi lekarze odmówili wykonania aborcji kobiecie będącej w ostatnim miesiącu ciąży. Zamiast tego planowano przeprowadzenie cesarskiego cięcia oraz zapewnienie noworodkowi — u którego istniało podejrzenie wrodzonej łamliwości kości — specjalistycznej opieki medycznej, a matce wsparcia terapeutycznego po porodzie. Kobieta, pod wpływem sugestii środowisk proaborcyjnych, zdecydowała się jednak na wyjazd do Oleśnicy. Tam, jak donosi "Nasz Dziennik", ginekolog i wicedyrektor miejscowego szpitala, dr Gizela Jagielska, podała dziecku zastrzyk chlorku potasu prosto w serce, powodując jego śmierć.
W sprawie tej Prokuratura wszczęła śledztwo, podejrzewając dokonanie nielegalnej aborcji. Lekarka nie tylko nie widzi w swoim postępowaniu niczego niewłaściwego, ale również deklaruje gotowość do kontynuowania tego typu działań.
Wydarzenia miały miejsce w kontekście medialnego rozgłosu wokół aborcji, która – według relacji – została wykonana w 36. lub 37. tygodniu ciąży. Matka dziecka, wspierana przez organizację Legalna Aborcja, twierdziła, że zabieg był zgodny z prawem, ponieważ życie pacjentki miało być rzekomo zagrożone. Sprawą zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy.
Grzegorz Braun wtargnął na teren placówki i — jak relacjonuje dr Gizela Jagielska, wicedyrektorka szpitala i ginekolożka — zamknął ją w pomieszczeniu administracyjnym, uniemożliwiając jej przez ponad godzinę wykonywanie obowiązków. Lekarka oskarżyła polityka o rękoczyny, szarpanie, groźby i obrażanie.
– Zostałam popychana i obrażana. Braun zamknął mnie w pomieszczeniu, próbując dokonać „obywatelskiego zatrzymania” – powiedziała Jagielska. – To kampania wyborcza kosztem pacjentek – dodała.
Na miejsce została wezwana policja. Jak podaje Dolnośląska Policja, grupa nieuprawnionych osób zakłóciła działanie placówki medycznej i spokój pacjentów. Policjanci wylegitymowali uczestników zajścia i prowadzą czynności pod kątem przestępstw takich jak naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie, a nawet pozbawienie wolności.
Na nagraniach z incydentu widać, jak Braun modli się na korytarzu szpitala i oskarża lekarkę o zabójstwo. – Dokonuję zatrzymania obywatelskiego w obronie życia nienarodzonego dziecka – mówił parlamentarzysta. W swoich wypowiedziach odnosił się bezpośrednio do tragicznej historii "Felka", dziecka zabitego – według jego słów – poprzez zastrzyk chlorku potasu w serce.
W incydencie uczestniczył także poseł Roman Fritz, który towarzyszył Braunowi w ramach interwencji poselskiej.
– Dzięki szybkiej reakcji policjantów nie doszło do eskalacji konfliktu – podała w komunikacie dolnośląska policja. Funkcjonariusze zapowiedzieli również wzmożone zabezpieczenia przed zapowiadaną pikietą, mającą odbyć się pod szpitalem w środę wieczorem.
Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak skomentował wydarzenie stanowczo: – Każdy kto grozi lekarzom i dezorganizuje pracę szpitala, poniesie surowe konsekwencje. Dodał też, że policja będzie bezwzględnie egzekwować przepisy prawa, aby chronić bezpieczeństwo personelu medycznego i pacjentów.
Sprawa budzi ogromne emocje zarówno po stronie obrońców życia, jak i zwolenników prawa kobiet do decyzji o aborcji. Z jednej strony mamy wstrząsające doniesienia o śmierci dziecka w bardzo zaawansowanej ciąży, z drugiej – bezprecedensową próbę samosądu politycznego. Obie te sprawy będą przedmiotem postępowania służb.