Stanowisko Kościoła wobec wyborów powinno być jasno określone w świetle moralności chrześcijańskiej, ponieważ wykonanie prawa głosowania zawiera wielką odpowiedzialność moralną – cytuje orędzie biskupów ks. Kowalczyk, wskazując, że wybory to nie tylko techniczna procedura, ale również duchowy wybór.

Kościół – jego zdaniem – ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zabierać głos w sprawach wyborczych, „nieumiejętnych pouczać, a wątpiącym dobrze radzić”.

Orędzie biskupów z 1946 r. przestrzegało, że od decyzji wyborców zależy kształt prawa, polityka edukacyjna, a nawet to, czy religia będzie miała jakiekolwiek znaczenie w życiu publicznym. Jak komentuje ks. Kowalczyk, tamte słowa brzmią dziś wyjątkowo mocno:

Od głosu wyborców zależy, czy o religii w szkole będzie decydować ktoś taki jak Barbara Nowacka, czy ktoś o zupełnie innych poglądach – zauważa jezuita.

Dla wielu katolików wybory to dziś kwestia „obowiązku moralnego”. Jednak autor przypomina, że biskupi w 1946 r. mówili o czymś bardziej podstawowym: „Każdy katolik ma obowiązek znać życie polityczne swego państwa i nim żywo się interesować”.

Jeśli ktoś nie zna podstawowych wydarzeń, faktów, danych i zadowala się podsuwanymi mu emocjami zawartymi w jakimś hasełku, to może będzie lepiej, jeśli w dzień wyborów pozostanie w domu – stwierdza ks. Kowalczyk z przekorą.

Biskupi w 1946 r. przypominali, że katolik nie może oddać głosu na osoby, które sprzeciwiają się nauce moralnej Kościoła. Ale nie tylko – wskazywali też, że nie należy popierać „list, których programy albo metody rządzenia są wrogie zdrowemu rozsądkowi”.

To cnota bardzo istotna przy dokonywaniu wszelakich wyborów – dodaje ks. Kowalczyk.

W historycznym dokumencie biskupi dostrzegli niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą nadmierna ingerencja państwa w życie religijne, szczególnie gdy deklaruje ono neutralność lub „nowoczesność”. Jak zauważa duchowny, nawet w najczarniejszych czasach stalinowskich nikt nie wyobrażał sobie, by polityk chciał zakazać spowiedzi dzieciom do 18. roku życia. A przecież w roku 2025 takie głosy padają.

Katolicy oraz wszyscy, którzy wierzą w Boga osobowego, nie mogą dać się zastraszyć i powinni zdać sobie sprawę ze swojej siły – przytacza ks. Kowalczyk ostatnie słowa orędzia sprzed blisko 80 lat. Dziś ten apel brzmi równie mocno: biskupi nie mogą się bać, a katolicy muszą mieć odwagę głosować zgodnie z sumieniem.

Duchowny przywołuje także słowa stalinowskiego prokuratora Wyszyńskiego: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”, ostrzegając, że Kościół nie może ulegać naciskom ideologicznym i prawnym, jeśli ma pozostać wierny Ewangelii.