13 września, kiedy w regionie zaczęły się intensywne opady deszczu, "Nowiny Nyskie" informowały, że zbiorniki takie jak Jezioro Nyskie nie były opróżniane w celu stworzenia dodatkowej przestrzeni na nadchodzące wody. "W Jeziorze Nyskim nie jest zwiększana rezerwa powodziowa! Ze zbiornika wypływa tyle samo wody, ile do niej dopływa"" pisał lokalny tygodnik, alarmując, że brak działań prewencyjnych może prowadzić do katastrofy.

W odpowiedzi na te doniesienia, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, Jarosław Garbacz, zapewniał, że obecne stany wód były zgodne z obowiązującymi instrukcjami i nie zachodziła potrzeba dodatkowego opróżniania zbiorników. Garbacz podkreślał, że zbiorniki były dobrze zabezpieczone i wystarczające, aby pomieścić przewidywany nadmiar wody.

Jednakże, jak pokazują późniejsze wydarzenia, decyzja o braku dodatkowego zrzutu wody okazała się katastrofalna. W ciągu następnych 24 godzin sytuacja hydrologiczna uległa dramatycznemu pogorszeniu, a wiele miejsc w Polsce doświadczyło poważnych zalewów i zniszczeń. Przypuszcza się, że opróżnianie zbiorników mogło znacząco zmniejszyć skalę powodzi i zminimalizować straty.