Pani poseł zarzeka się, że spotkanie nie jest związane z żadną partią ani nie ma nic wspólnego z partyjną młodzieżówką Koalicji Obywatelskiej: „Zryw jest apartyjną inicjatywą młodych i zdolnych państwowców, którzy chcą zmieniać Polskę na lepsze i przywracać wiarę w politykę młodym ludziom”.
Spotkanie ma być dość elitarne, bo weźmie w nim udział tylko 19 uczestników, których rada Fundacji wyselekcjonowała z ponad trzystu. Wybierano osoby, które mają międzynarodowe wykształcenie oraz prywatne i samorządowe sukcesy. Pani Uznańska-Wiśniewska reklamuje ich tak: „To są osoby z misją. Ideowe kadry państwa, od pilota samolotów bojowych po ekspertki od służby zdrowia. Inicjatywa jest grupą przyjaciół zbudowaną na zaufaniu”. Pani poseł przekonuje, że inicjatywa nie jest nastawiona na wspieranie inicjatyw politycznych i wspieranie Radosława Sikorskiego. Jak się dowiaduje „Rzeczpospolita”, wśród zaproszonych gości ma być Joanna Mucha, posłanka Polski 2050 oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Tyle o samym spotkaniu.
Zarzekanie się pani poseł Aleksandry Uznańskiej-Wiśniewskiej, że „Zryw” nie ma nic wspólnego z promocją osoby Radosława Sikorskiego nie brzmi specjalnie wiarygodnie. Szef polskiej dyplomacji ma się pojawić na spotkaniu w Bukowinie Tatrzańskiej. Na dodatek fundatorem całej imprezy ma być wg „Rzeczpospolitej” Alexander Sikorski, syn polskiego szefa MSZ. Sama Uznańska-Wiśniewska wspierała w prawyborach prezydenckich w KO Sikorskiego. A z kolei minister Dziemianowicz-Bąk, wg plotek na warszawskich salonach, coraz bardziej oddala się od Lewicy i szuka jakiegoś nowego miejsca w polskiej polityce.
Czy więc Sikorski buduje własne zaplecze? Jeśli tak, to byłaby to pierwsza taka próba w obozie Platformy po tym. jak Rafał Trzaskowski odwołał w tym roku swój własny show „Campus Polska”.
Wielu polityków Platformy, rozważając ambicje Sikorskiego i jego możliwą chęć zastąpienia Donalda Tuska, wskazywało jednocześnie na to, że właściciel dworku Chobielin nie ma własnego zaplecza politycznego. Nic więc dziwnego, że teraz pojawiają się podejrzenia, że ruch „Zryw” to polityczna armia „Radka”.
Jak to w wypadku Sikorskiego bywa, cała ta inicjatywa ma wyraźny charakter elitarny i międzynarodowy. Można domyślić się, że młodzi i ambitni będą garnąć się do polityka z Bydgoszczy wierząc, że dzięki jego międzynarodowym kontaktom wejdą na światowe salony.
A jak za cztery lata Sikorski zapragnie kolejny raz startować na prezydenta, to „Zrywowcy” świetnie nadadzą się do zorganizowania kampanii. W 2030 roku Sikorski będzie miał 67 lat. To wciąż będzie dobry wiek, aby startować w wyścigu do najważniejszej funkcji w państwie.