Mariusz Paszko, Fronda.pl: Panie Pośle, zacznijmy od głośnych incydentów z rosyjskimi dronami. Jak już wiadomo, niektóre z nich nadleciały z terytorium Ukrainy, co niektórzy komentują jako prowokację ze strony Kijowa lub symulację działań wojennych. Tymczasem Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że były to drony rosyjskie. Jak Pan ocenia reakcję rządu i fakt, że polski system antydronowy został wstrzymany, mimo że działa skutecznie na Ukrainie?

Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15, przewodniczący koła poselskiego Wolni Republikanie: Najpierw uporządkujmy pojęcia, bo język polski potrafi być zwodniczy. Tak – rosyjskie drony wleciały od strony Ukrainy, a w mniejszej części od strony Białorusi. Co istotne, zarówno służby białoruskie, jak i ukraińskie powiadomiły nasze dowództwo o tych incydentach. Prezydent wraz z BBN-em ogłosili, że była to celowa i zamierzona operacja Rosji – i nie mam podstaw, by im nie ufać.

A co z reakcją rządu Donalda Tuska i decyzją o wstrzymaniu działania polskiego systemu antydronowego?

To zupełnie inna sprawa. Powiem wprost: chwalenie się tym, że wraz z sojusznikami zestrzeliliśmy dwa drony na dwadzieścia jeden, to jakiś ponury żart. Tania burleska. I zmuszanie opinii publicznej do tego, by uznała to za wielki sukces, jest – delikatnie mówiąc – nieporozumieniem.

W tym samym czasie Białoruś wypuszcza część więźniów politycznych i informuje Polskę o przelotach dronów. Wygląda to na klasyczną maskirowkę?

Trzeba to rozumieć w odpowiednim kontekście. Z narodem białoruskim Polacy nigdy nie mieli poważnych konfliktów. Problemem jest Aleksander Łukaszenka i jego sposób zarządzania państwem – pełne podporządkowanie Rosji, aresztowania opozycjonistów, eliminowanie możliwości realnej współpracy z Zachodem.

Dziś Stany Zjednoczone próbują „rozbroić bombę atomową”, która tyka w Europie Wschodniej, i szukają dróg do deeskalacji. Trzeba to umieć zrozumieć. Tymczasem u nas macha się szablą i wykorzystuje każde wydarzenie jako pretekst do uciszania opozycji, nazywając jej głosy „dezinformacją”. To nie jest zdrowa sytuacja, zwłaszcza gdy rządowi spadają notowania i już mówi się o wcześniejszych wyborach.

Pojawiła się propozycja prezydenta Załeskiego, by Polska szkoliła się z obsługi i zwalczania dronów u Ukraińców, którzy mają dziś w tej dziedzinie największe doświadczenie. Czy rząd powinien z tego skorzystać?

Myślę, że to rozsądny pomysł. Ukraina stała się największym poligonem na świecie – wszyscy tam testują swoje technologie. Ukraińcy w ciągu trzech lat zbudowali największy w Europie przemysł dronów i rakiet dalekiego zasięgu. Zrobili to w czasie wojny, nie czekając na nic. A my? My wciąż dyskutujemy.

Znam polskiego przedsiębiorcę, który od dwóch lat chodzi od drzwi do drzwi, ma gotową technologię, pieniądze i czeka tylko na zamówienie od wojska, bo bez tego żaden bank nie udzieli mu finansowania. I wciąż nie może się doczekać decyzji – jednej kartki papieru formatu A4. Tymczasem słyszymy o zakupach w Wielkiej Brytanii i planach przeniesienia części produkcji zbrojeniowej do niemieckiego Rheinmetallu. A co będzie, jeśli Niemcy, jak w przypadku Ukrainy, w sytuacji zagrożenia poślą nam tylko hełmy i wyrażą ubolewanie.

Premier Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił w Sejmie wyjaśnienia w tej sprawie. Przekonują one Pana?

Nie. Te tłumaczenia były mętne, a w zasadzie nie wyjaśniły niczego. To tylko pogłębia kryzys zaufania. Naród nie jest głupi – wie, jak działają drony, i oczekuje poważnych odpowiedzi, a nie wyzwisk ze strony polityków koalicji rządzącej. To jest intelektualna porażka tej władzy. Oni po prostu stracili grunt pod nogami.

Jak Pan ocenia reakcje rządu na słowa Donalda Trumpa, który ostatnio komentował sytuację w Europie?

Mówi się na salonach europejskich, że Ameryka jest rzekomo w Europie coraz mniej potrzebna i będzie wypychana przez Niemcy i Francję, które chcą utrzymać tu hegemonię. Zauważam, że w związku z deklaracjami Trumpa o możliwości zwiększenia kontyngentu wojsk USA, Tusk i Sikorski reagują nerwowo, gdy mówi się o tym. Zwracanie uwagi na takie działania Berlina określają jako „dezinformację”. Naprawdę? To jest dezinformacja? To po prostu fakt, który widać gołym okiem.

Uprzejmie dziękuję Panie Pośle za rozmowę.