Wybory landowe w Nadrenii Północnej-Westfalii wygrała wyraźnie współrządząca Niemcami CDU, z której wywodzi się kanclerz Friedrich Merz. AfD jednak udało się potroić swój rezultat w tym landzie w stosunku do poprzednich wyborów.

Na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung czytamy, że nawet jeśli niebieska fala (barwa z logo AfD – red.) nie przerodziła się w tsunami od Akwizgranu po Bielefeld, to wynik AfD nie może pozwolić premierowi landu spać spokojnie.

Publicysta FAZ podkreśla, że chociaż AfD nie udało się zająć w tych wyborach drugiego miejsca, to jednak ugrupowanie to potroiło swoje poparcie w ciągu zaledwie 5 lat. AfD także „zastąpiła SPD jako partia robotnicza w Zagłębiu Ruhry”.

„Nie stała się ona największą siłą w żadnym powiecie ani mieście na prawach powiatu. W przeciwieństwie do szczebla ogólnoniemieckiego, skrajnie prawicowa partia nie zdołała tym razem zdobyć punktów u młodych wyborców do 24 roku życia, zdobywając zaledwie jedenaście procent głosów. Na szczęście AfD wciąż jest daleko od zwycięstwa na zachodzie” – czytamy dalej na łamach FAZ.

Z kolei publicysta pisma Handelsblatt podkreśla, że AfD umacnia swoją pozycję w Niemczech zachodnich. Dotychczas AfD była kojarzona z Niemcami wschodnimi i dawnym NRD i w tych też rejonach cieszyła się największym poparciem.

„Im bardziej radykalne jest ich podejście, tym większy sukces odnoszą. Partia żywi się gniewem, który głęboko tli się w społeczeństwie w obliczu zaniedbanych centrów miast, długo ignorowanych problemów integracyjnych i niszczejącej infrastruktury. Tam, gdzie ludzie czują, że mają coraz mniej środków do życia z powodu inflacji, podatków i opłat, gdzie wiara w lepszą przyszłość słabnie, a wizerunek Niemiec jako kraju prosperującego jest niszczony przez codzienne doświadczenia, demagogowie mają łatwe życie” – czytamy.

Na łamach pisma Augsburger Allgemeine czytamy z kolei, że chadecy z CDU chcieli w tych wyborach zmieść AfD, jednak w rzeczywistości stało się na odwrót.

„AfD nie zmniejszyła (głosów) o połowę, ale ugruntowała swoją pozycję. Erozję można powstrzymać tylko wtedy, gdy Berlin w końcu dotrzyma swoich obietnic politycznych” – czytamy.

To jednak, zdaniem publicysty, będzie trudne, ponieważ socjaliści z SPD uzyskali w wyborach landowych słaby rezultat, w związku z czym będą starli się „wyostrzyć” swój wizerunek kosztem relacji z koalicjantami z CDU.