Pod koniec marca ub. roku Wirtualna Polska ujawniła kulisy działań prok. Ewy Wrzosek związanych z przejęciem kontroli nad mediami publicznymi przez rząd Donalda Tuska. Wedle ustaleń red. Patryka Słowika, skierowane do sądu przez prok. Wrzosek wnioski, których celem było zablokowanie działań opozycji ws. mediów publicznych, powstały poza siedzibą prokuratury. Co więcej, wniosek wysłano z poczty znajdującej się przy siedzibie międzynarodowej kancelarii prawnej Clifford Chance, obsługującej media publiczne po przejęciu ich przez nowe władze. Ponadto został on zeskanowany na urządzeniu, którym nie dysponuje prokuratura, a dysponuje owa kancelaria. W kancelarii tej z kolei pracuje jedna z założycieli Wolnych Sądów Sylwia Gregorczyk-Abram, która uczestniczyła w whatsappowej grupy „Wejście”, wykorzystywanej do przejęcia mediów publicznych.

W związku z medialnymi doniesieniami, śledztwo ws. możliwego przekroczenia uprawnień wszczęła prokuratura. Teraz jednak Prokuratura Krajowa poinformowała o jego umorzeniu.

- „Podstawą umorzenia było stwierdzenie, iż społeczna szkodliwość czynu jest znikoma”

- czytamy w komunikacie.

Prokuratura przyznała, że „zgromadzony w sprawie materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, iż wnioski zostały technicznie i merytorycznie przygotowane oraz sporządzone przez ustalone osoby pracujące w warszawskiej kancelarii prawnej”.

- „Następnie, przy wykorzystaniu infrastruktury tej kancelarii, część z nich była drukowana, skanowana, podpisywana profilem zaufanym prok. Ewy Wrzosek oraz wysyłana do sądów drogą elektroniczną. Wnioski wysłane pocztą zostały również nadane przez pracowników tej kancelarii”

- dodano.

W ocenie prokuratora, taki sposób działania prok. Wrzosek „naruszył szereg regulacji rangi podustawowej, w szczególności przepisy Regulaminu wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury oraz Instrukcji kancelaryjnej, a także regulacje o charakterze wewnętrznym, w tym zarządzenie dotyczące podziału czynności”, co stanowi przekroczenie uprawnień w myśl art. 231 ust. 1 Kodeksu karnego. Jednocześnie jednak prokurator uznał, że działanie to „nie stanowiło przestępstwa z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu”.