Wszyscy pamiętamy apogeum wywołanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, którą forsowały ogromne grupy cudzoziemców sprowadzanych w tym celu przez Moskwę i Mińsk z Bliskiego Wschodu oraz Afryki. Wówczas pracę rządzących i służb utrudniała ówczesna opozycja, z Koalicją Obywatelską na czele. Politycy KO urządzali skandaliczne happeningi na granicy, przepychając się ze strzegącymi jej funkcjonariuszami i żołnierzami. Donald Tusk mówił wówczas o „biednych ludziach, którzy szukają swojego miejsca na ziemi”, a sympatyzujący z rządzącym dziś obozem celebryci grzmieli o rzekomym łamaniu praw człowieka. Po przejęciu władzy koalicja Donalda Tuska zmieniła narrację na temat nielegalnych migrantów tak bardzo, że grożący niegdyś Polsce karami za ich nieprzyjmowanie premier ogłosił zawieszenie prawa do azylu. Do tej ogromnej zmiany w stanowisku Koalicji Obywatelskiej i jej koalicjantów odniósł się w programie „Polityczny WF z gościem” na antenie Polsat News były premier Mateusz Morawiecki, który zauważył, że Donaldowi Tuskowi udało się „zaopiekować nastrojami”.
- „Obecny premier jest mistrzem marketingu politycznego”
- ocenił.
Czy jednak ta zmiana narracji Donalda Tuska przekłada się na skuteczność jego rządu w walce z nielegalną migracją?
- „Czy tematem udało się do końca zająć? Tego do końca nie wiem, ponieważ o ile kiedy my wprowadziliśmy strefę bez dostępu dla mediów na granicy wschodniej, to dziennikarze oszaleli z wściekłości i byliśmy atakowani godzina po godzinie. Kiedy Donald Tusk zrobił to samo na granicy zachodniej, to jest cisza”
- wskazał.
Wiceprezes PiS zwrócił uwagę, że choć wprowadzono na granicy z Niemcami czasowe kontrole, to nie zdecydowano się na wprowadzenie strefy buforowej.
