Według Narodowego Banku Polskiego, inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) utrzymała się na poziomie 3,2% r/r, bez zmian względem sierpnia. Wariant z wyłączeniem cen administrowanych także pozostał na poziomie 2,5%.

W reakcji na dane GUS, premier Donald Tusk stwierdził, że to „koniec drożyzny” oraz że sytuacja gospodarcza jest „pod kontrolą”.

To koniec drożyzny… inflacja poniżej 3 proc. — nie incydentalnie, ale kolejny raz” – powiedział.

Jednak według analiz fact-checkingu, Tusk interpretował spadek inflacji w sposób wybiórczy i emocjonalny, pomijając kontekst długofalowy i elementy, które sugerują, że gospodarka nadal zmaga się z presjami cenowymi. Serwis Demagog określił jego wypowiedź jako formę manipulacji: porównywał dramatyczne skoki inflacji z przeszłości z obecnymi wartościami, bagatelizując międzyokresowe różnice.

Wcześniej Tusk pisał na platformie X:

Trzeba było pogonić PiS, żeby uwolnić polskie rodziny od drożyzny”.

Eksperci ostrzegają, że takie komunikaty mogą wprowadzać opinię publiczną w błąd, sugerując trwały sukces polityki gospodarczej, podczas gdy wskaźniki bazowe i struktura wzrostu cen wciąż budzą niepokój.

Analiza: co kryje się za danymi

  1. Wyższa inflacja to nie tylko efekt czynników zewnętrznych
    Usługi odpowiadały za znaczącą część presji inflacyjnej w strefie euro, także Polska może odczuwać skutki drożejących usług i kosztów pracy.

  2. Stabilność bazowej inflacji w Polsce nie oznacza końca problemów
    Choć wskaźnik bazowy utrzymał się na poziomie 3,2%, nie wskazuje to jednoznacznie na trwałe opanowanie cen.

  3. Polska wypada gorzej niż strefa euro
    Inflacja HICP w strefie euro wyniosła 2,2% r/r we wrześniu, więc polski wynik 2,9% plasuje nas powyżej średniej unijnej, co osłabia argument o szybkim dogonieniu standardów europejskich.

  4. Komunikat „koniec drożyzny” podważa wiarygodność polityczną
    Gdy premier ogłasza sukces ekonomiczny, choć ceny w dalszym ciągu rosną, to jest to jasny komunikat PR-owy a nie podawanie stanu faktycznego, co szczególnie odczuwają obywatele dotknięci wzrostem kosztów życia.