Według komunikatu byłego ministra, pretekstem do cofnięcia poświadczeń była sprawa ujawnienia dokumentów strategicznych dotyczących obrony Polski na linii Wisły – planów, które miano przedstawić dopiero rządowi Donalda Tuska. Wiceszef ABW, ppłk Paweł Chomentowski, miał wskazać, że Błaszczak może być podatny na szantaż z powodu stawianych mu zarzutów.

Błaszczak stwierdza: „decyzja o odebraniu mi poświadczeń zapadła w gabinetach najważniejszych polityków PO, a nie upolitycznionych oficerów służb specjalnych”.

Według byłego ministra, ABW zrezygnowała z przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego, twierdząc, że „i tak żadne wyjaśnienia nie byłyby w stanie usunąć uzasadnionych wątpliwości co do podatności na szantaż lub wywieranie presji”.

Błaszczak podkreśla też, że usunięcie jego dostępu do materiałów służbowych jest częścią politycznej ofensywy rządu Tusk-PO, mającej na celu uciszenie osób, które dopuszczały się krytyki wobec obecnej władzy. W swojej wypowiedzi na X napisał:

W państwie Tuska osoby, które chciały oddać niemal połowę Polski bez walki (…) odbierają prawo dostępu do tajemnic państwowych osobom, które ujawniały kompromitujące fakty. Walczymy dalej!”

Odbieranie dostępu do informacji niejawnych osobom, które pełniły wysokie stanowiska w państwie, to krok bez precedensu. Może to mieć negatywny wpływ na morale służb oraz podważyć zaufanie do obiektywizmu urzędów ochrony państwa.

Eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają, że takie działania mogą być postrzegane jako naruszenie zasad profesjonalizmu i mogą prowadzić do utraty zaufania wewnątrz aparatu państwowego.