Według rosyjskich źródeł w mediach społecznościowych, mieszkańcy Wołgogradu słyszeli serię potężnych wybuchów, a nad dzielnicą Krasnoarmiejską unosiły się kłęby czarnego dymu. Ukraińskie drony uderzyły w rafinerię Łukoilu, która ma roczną zdolność przerobową na poziomie 15 milionów ton ropy. Zakład ten produkuje benzynę, olej napędowy, paliwo lotnicze i bitum, stanowiąc jedno z kluczowych ogniw w rosyjskim łańcuchu energetycznym.
Choć gubernator obwodu wołgogradzkiego Andriej Boczarow powtórzył standardowy komunikat o „odparciu ataku” i „spadających szczątkach dronów”, w rzeczywistości sytuacja wygląda znacznie poważniej. Pożar objął część instalacji technologicznych, a lotnisko w Wołgogradzie zostało zmuszone do czasowego wstrzymania pracy.
To już drugi atak na tę samą rafinerię w ciągu dwóch miesięcy – poprzedni miał miejsce 14 sierpnia, kiedy uszkodzone zostały dwa systemowe rurociągi i zbiornik do wstępnej przeróbki ropy. Zakład dopiero niedawno wznowił działalność po kosztownych naprawach – i właśnie wtedy ponownie stał się celem.
Drugi cel ukraińskiego nalotu znajdował się ponad 1 400 kilometrów od granicy z Ukrainą – w Ufie, stolicy Baszkortostanu. Tamtejsza rafineria Ufaorgsintez, należąca do koncernu Basznieft, ma moc przerobową 23,5 miliona ton rocznie, co czyni ją jednym z największych ośrodków przemysłu petrochemicznego w Federacji Rosyjskiej.
Choć tym razem atak był mniejszy, obserwatorzy nie mają wątpliwości, że miał on charakter testowy – Ukraina mogła sprawdzać możliwości nowego typu drona dalekiego zasięgu, zdolnego do operowania na dystansie przekraczającym 1400 km. Rosyjski kanał Astra poinformował o eksplozji i pojawieniu się dymu nad strefą przemysłową miasta.
W wyniku ataku czasowo przestał działać mobilny Internet, a lotnisko w Ufie zostało zamknięte na kilka godzin. To już kolejny incydent w tym rejonie – 11 września ukraiński nalot doprowadził tam do ogromnego pożaru w tej samej rafinerii.