Niemiecki dom aukcyjny zapowiedział na jutro rozpoczęcie licytacji prywatnej kolekcji, w ramach której sprzedane miały zostać pamiątki po ofiarach niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym m.in. list więźnia Auschwitz „o bardzo niskim numerze” czy diagnoza lekarska z obozu Dachau. Informacja o aukcji wywołała szerokie oburzenie, o polski rząd do podjęcia działań w tej sprawie wezwał prezydent Karol Nawrocki. Dwie godziny po publikacji stanowiska polskiego prezydenta dom aukcyjny zdjął ze swoich stron zapowiedź licytacji.
- „Szybko poszło. Wszystkie 632 dowody zbrodni wycofane ze strony internetowej niemieckiego domu aukcyjnego. Czekamy na kolejny ruch. Całość MUSI trafić do Polski”
- komentuje w mediach społecznościowych inwestor Radosław Tadajewski, który wcześniej wezwał dom aukcyjny do zdjęcia aukcji i zaproponował jej wykupienie, by następnie przekazać polskim muzeom.
Szybko poszło. Wszystkie 632 dowody zbrodni wycofane ze strony internetowej 🇩🇪 domu aukcyjnego. Czekamy na kolejny ruch. Całość MUSI trafić do 🇵🇱! pic.twitter.com/0yqV7bN9fE
— Radek Tadajewski (@tadajewski) November 16, 2025
