„Przywracam niezależność prokuratury, starając się stać z boku i zostawiać prokuratorom swobodę działania” – chwalił się w wywiadzie udzielonym portalowi dw.com szef resortu sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.
Na pytanie, w jaki konkretnie sposób tę „niezależność prokuratury” przywraca, Bodnar stwierdził, że robi „coś bardzo ważnego”, przynajmniej dla niego „osobiście”.
„To się nazywa „Tour de Prokuratura”, na wzór „Tour de Konstytucja”. Po prostu jeżdżę po wszystkich prokuraturach. Byłem w Szczecinie, w Lublinie, w Łodzi. Kolejny etap to Kraków. To są bardzo intensywne, jednodniowe wyjazdy, podczas których spotykam się z prokuratorami, którzy na szczeblu lokalnym prowadzą drobne sprawy znęcania się, oszustw, czy kradzieży” – zachwalał swe dokonania na rzecz praworządności Adam Bodnar.
Bodnar zechciał też wyartykułować na czym, jego zdaniem, polega „problem z KRS”.
„Polega on na tym, że w wyniku przyjętej ustawy w 2018 roku zmieniono sposób wyboru 15 z 25 członków KRS. Pozostała dziesiątka to przedstawiciele parlamentu, najwyższych sądów, prezydenta, a także minister sprawiedliwości. Tych 15 sędziów wybierali wcześniej inni sędziowie. Od 2018 roku robi to parlament. Pojawił się więc element polityczny, a to jest o tyle niebezpieczne, że KRS rekomenduje prezydentowi kandydatów na sędziów. Od 2018 roku nominacje dostało ponad 2000 osób” – mówił minister sprawiedliwości.
Jednocześnie jednak zapytany o to, co należałoby zrobić z wyrokami wydanymi przez tych sędziów, Adam Bodnar odpowiedział, iż „raczej należy je zostawić w mocy”.
„Ale trzeba też stworzyć jakąś furtkę dla obywateli, żeby w wyjątkowych sytuacjach mogli je kwestionować, lub żądać wznowienia postępowania” – usiłował przekonywać szef resortu sprawiedliwości z ramienia Koalicji 13 grudnia.