Zgodnie z nowym modelem rozliczania kilometrówek przygotowanym przez Kancelarię Sejmu, dotychczasowe oświadczenia posłów o przejechanych kilometrach zastąpią ryczałty za jazdy lokalne w okręgu oraz indywidualne rozliczenia podróży poza teren okręgu. Do sprawy w czasie dzisiejszej konferencji parowej odniósł się minister infrastruktury.

- „Ja jestem parlamentarzystą, ale nie korzystam z kilometrówek. Przede wszystkim ze względu na to, że korzystam z transportu Ministerstwa Infrastruktury. Jeżeli miałbym oceniać decyzję pana marszałka Czarzastego, nic ona nie pomaga, jeszcze bardziej komplikuje system”

- stwierdził Dariusz Klimczak.

- „Nasi wyborcy, opinia publiczna oczekiwała tego, że albo będzie jasny czytelny system ich rozliczania, albo tych kilometrówek nie będzie i trzeba się zdecydować na jeden wariant. Dzisiaj ten system został przez marszałka jeszcze bardziej skomplikowany. Nie wiem, czy pan marszałek kiedykolwiek korzystał z kilometrówek, czy jeździ samochodem, natomiast nic dobrego nie wprowadził, bo system jest jeszcze bardziej skomplikowany”

- dodał.

Wreszcie polityk PSL wytknął marszałkowi wprowadzenie do Kancelarii Sejmu postkomunistów.

- „Nie jestem marszałkiem Sejmu, ale gdybym nim był, to przeprowadziłbym gruntowną reformę Kancelarii Sejmu, bo tam jest PRL jeszcze”

- oświadczył.

Wypowiedzi ministra Klimczaka przysłuchiwał się szef MSWiA Marcin Kierwiński, który wyglądał, jakby miał poważne problemy z powstrzymaniem śmiechu. Oliwy do ognia dolewa tymczasem w mediach społecznościowych szefowa klubu Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska.