Poza byłym ministrem, akt oskarżenia obejmuje jeszcze 18 innych osób.

- „W ocenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie działania oskarżonego Jana Krzysztofa Ardanowskiego doprowadziły do niecelowych i nieoszczędnych wydatków publicznych oraz wyrządziły szkodę interesowi publicznemu”

- przekazał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Mateusz Martyniuk.

Ardanowski został oskarżony o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu osiągniecia korzyści majątkowej przez spółkę Eskimos S.A. i Spółdzielnię Mleczarką Bielmlek.

- „Zarzuty dotyczą dwóch wątków związanych z udzielaniem gwarancji finansowych wskazanym podmiotom przez KOWR”

- wyjaśnił rzecznik prokuratury.

Dla obozu władzy skierowanie aktu oskarżenia przeciw byłemu ministrowi okazuje się paliwem politycznym.

- „Ardanowski wchodzi w nowy rok z aktem oskarżenia. Prokuratura zarzuca byłemu ministrowi PiS przekroczenie uprawnień i doprowadzenie do niecelowych wydatków publicznych na kwotę 130 milionów złotych. Grozi mu do 10 lat więzienia. Rozliczenia trwają”

- nie kryje entuzjazmu rzecznik rządu Adam Szłapka.

Sam Ardanowski do sprawy odniósł się dwa dni temu za pośrednictwem mediów społecznościowych.

- „W kończącym się roku znalazło się sporo oskarżeń o ponoć niewłaściwe moje decyzje sprzed 7 lat. Cóż, łajdactwo CBA i prokuratury dotykają nie tylko mnie. Domagam się niezawisłego sądu, a Żurek wymyślił Trybunał Stanu. To też dobre miejsce dla prawdy”

- napisał.

Do swojego wpisu parlamentarzysta dołączył link do wywiadu na kanale „Nam Zależy”, w którym podkreślił, że w jego przekonaniu cała sprawa jest „kolejną odsłoną jakiegoś żenującego spektaklu, który się toczy w prokuraturze”.

- „Rozliczenie mnie za decyzje, które podjąłem w 2018 roku, które podjąłbym w tej chwili dokładnie takie same. Dotyczyły z jednej strony ratowania polskich sadowników poprzez skup jabłek przemysłowych”

- wyjaśnił.

Zaznaczył, że gdyby nie te decyzje, kilka tysięcy gospodarstw sadowniczych mierzyłoby się z upadłością.