Jak czytamy, najwięcej zwolenników tej koncepcji jest wśród mężczyzn i osób z wykształceniem zawodowym, a największy sceptycyzm widać w grupie najmłodszych respondentów. Badanie przeprowadzono po głośnych naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej i słowach wicepremiera, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, że warto „rozważyć” zestrzeliwanie zagrażających Polsce obiektów nad Ukrainą – o ile decyzja zapadnie wspólnie w NATO.
Według SW Research 53 proc. Polaków uważa, że rosyjskie drony i rakiety mogące wlecieć nad Polskę powinny być zestrzeliwane już nad Ukrainą; z tego 29,7 proc. jest „zdecydowanie za”. Przeciwnego zdania jest 23,7 proc. (w tym 8,9 proc. „zdecydowanie przeciw”), a 23,3 proc. nie ma zdania. Badanie zrealizowano 16–17 września 2025 r. metodą CAWI na 824 dorosłych respondentach, z doborem kwotowym (płeć, wiek, wielkość miejscowości).
Kto popiera, kto się waha: płeć, wiek, wykształcenie
-
Płeć: „za” opowiada się 59,4 proc. mężczyzn i 47,4 proc. kobiet; „przeciw” – odpowiednio 20,8 proc. i 26,2 proc..
-
Wiek: wyraźny sceptycyzm w grupie do 24 lat (35,6 proc. za vs 39,1 proc. przeciw). Poparcie przeważa w grupach 25–34 (55,4 proc.), 35–49 (54,8 proc.) i 50+ (55,2 proc.).
-
Wykształcenie: najwyższe poparcie deklarują osoby z wykształceniem zawodowym (66,7 proc.). Wśród osób z wyższym – 52,4 proc., ze średnim – 51,6 proc., z podstawowym – 41,7 procent.
Kontekst: prośba Kijowa i warunek decyzji sojuszniczej
Radosław Sikorski, pytany w „Gościu Wydarzeń” o możliwość przechwytywania rosyjskich obiektów nad Ukrainą, podkreślił, że taka decyzja musiałaby być wspólna i sojusznicza, ponieważ w obronie polskiego nieba uczestniczą aktywa z Włoch, Niemiec, Holandii i Polski. – „Jeśli Ukraińcy nas proszą, żeby to robić nad ich terytorium, gdy te rosyjskie rakiety czy drony już nam zagrażają, to uważam, że warto to rozważyć” – powiedział, dodając, że „entuzjazmu na razie nie ma, ale kropla drąży skałę”.
Debata o „tarczy nad Ukrainą” wróciła po wielokrotnych naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej w nocy z 9 na 10 września, co – jak przypomina WP – Dowództwo Operacyjne określiło jako „akt agresji” stwarzający realne zagrożenie dla obywateli. Dyskusja dotyczy więc nie „udziału w wojnie”, lecz przedniej linii obrony dla polskich miejscowości przy granicy i dalej w głąb kraju.