Po serii publikacji i dyskusji w studiach, agencja skorygowała depeszę i przeprosiła. Na wpadkę zareagował też Krzysztof Stanowski – w materiale na Kanale Zero wyświetlił fragment rozmowy Trumpa i wskazał, jak błąd rozlał się po mainstreamie.

Według PAP źródłem był wywiad telewizyjny; w wersji skorygowanej agencja precyzuje, że chodzi o rozmowę z Fox News. Trump stwierdził: „Pomagamy wywiadowczo. A kiedy mówiłem o pomocy lotniczej, miałem na myśli bezpieczeństwo po zakończeniu wojny [na Ukrainie]” – to sens wypowiedzi, która nie dotyczyła Polski. Pierwotne ujęcie, sugerujące rzekome „odłożenie pomocy Polsce”, zostało usunięte i zastąpione poprawioną depeszą. Agencja dodała do tego przeprosiny.

Wersja „pilna” PAP, opublikowana na X, została szybko podchwycona przez część redakcji i komentatorów. Zaczęły się pytania o „brak wsparcia dla Polski”, ironiczne uwagi pod adresem „trumpofilów” i próby dopisywania politycznych wniosków. Dopiero po kilku godzinach, gdy pojawiły się nagrania źródłowe i sprostowania, część mediów skasowała wpisy lub opatrzyła je korektą. Onet i Wirtualna Polska poinformowały o przeprosinach PAP i wskazały, że sens wypowiedzi dotyczył Ukrainy. DoRzeczy opisało dodatkowo stanowisko agencji, która wezwała do powstrzymania się od „personalnych ataków na dziennikarzy”.

W reakcji na zamieszanie Krzysztof Stanowski opublikował wideo, w którym zestawił fragment rozmowy Trumpa z telewizyjnymi i internetowymi komentarzami. Na celowniku znalazły się wpisy i wypowiedzi dziennikarzy, którzy bez dodatkowej weryfikacji powtórzyli tezę z „pilnej” depeszy. Stanowski – znany z ostrego języka – pytał, jak można było nie pamiętać, że amerykańskie samoloty i systemy NATO od dawna operują nad Polską, skoro właśnie to jest codziennością polskiej obrony powietrznej.

Sprawa wybuchła chwilę po tym, jak Donald Tusk zachęcał do regularnego oglądania fact-checkingowych pasm TVP Info („Wykrywacz kłamstw”, „Sprawdzamy”) jako tarczy przeciw manipulacjom i dezinformacji. Paradoks polega na tym, że tym razem to nie „ciemne zakątki internetu”, ale depesza największej agencji wywołała kaskadę błędnych komentarzy. To dobry moment, by przypomnieć oczywistą zasadę: zanim opublikujesz, odsłuchaj pełen materiał źródłowy.