Tekst zaczyna się tak: „Wyborcza poznała nazwy leków, których przyjmowanie Sławomir Cenckiewicz zataił przed służbami w ankiecie bezpieczeństwa, przez co stracił dostęp do informacji niejawnych. W dodatku szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego publicznie kłamie w tej sprawie. Leki opisujemy w dalszej części tekstu nie podając jednak nazwy. Oba działają na ośrodkowy układ nerwowy, jeden jest zaliczany do psychotropów, drugi ma charakter psycholeptyczny i przy przedawkowaniu jest groźny dla życia. Ich przyjmowanie, podobnie jak leczenie psychiatryczne, nie jest niczym wstydliwym i piętnującym. Ale starając się o dostęp do informacji niejawnych nie można tego zataić.” Tyle Czuchnowski.

Powtórzmy raz jeszcze pierwsze zdanie tekstu: „Wyborcza poznała nazwy leków, których przyjmowanie Sławomir Cenckiewicz zataił przed służbami w ankiecie bezpieczeństwa”. W jaki sposób Czuchnowski mógł poznać nazwy tych leków? Od lekarza, którego przekupił, który znał stan zdrowia Cenckiewicza, a może od służb specjalnych, które zdobyły taką zastrzeżoną wiedzę medyczną.

Na naszych oczach przekroczona została kolejna bariera w walce z nielubianym przez ekipę Tuska urzędnikiem kancelarii prezydenta Karola Nawrockiego. Informacje Wyborczej powtarzają takie portale jak np. Na Temat, który absolutnie pomija ten wątek sprawy. Podobnie czyni wiele innych mediów, które opisując tę kwestię ośmielają się zadać podstawowe pytanie. Skąd Czuchnowski to wie?

Sprawa jest tak skandaliczna, że nawet Tomasz Terlikowski zdobył się na ostry komentarz w tej sprawie. „Można lubić lub nie szefa BBN, ale nie wolno akceptować wycieku danych medycznych i stygmatyzacji osób przyjmujących leki psychiatryczne. To jest sytuacja skandaliczna. (...) Ochrona praw pacjenta, zaufanie do lekarza i sprzeciw wobec stygmatyzacji osób z rozmaitych powodów przyjmujących pewne rodzaje leków to fundament. Poglądy polityczne nie powinny mieć tu znaczenia.

Charakterystyczna jest reakcja pod wpisem Terlikowskiego, która dobrze opisuje emocje elektoratu niechętnego nowemu prezydentowi. Osoba podpisująca się jako Iwona Simonowicz pisze: „Może nie jest to etyczne, ale czy ktoś tak opętany chorobliwą nienawiścią i rządzą zemsty powinien być szefem BBN i odpowiadać za bezpieczeństwo mojej ojczyzny?” Jak widać złamanie każdej normy etycznej, a także i prawnej można uzasadnić oczach przeciwników obecnej prezydentury wyższą racją chronienia państwa przed osobami niepowołanymi.

Powtórzę pytanie: czy to Czuchnowski zdobył informację od lekarza, czy też zrobiły to służby podległe premierowi Tuskowi? Bo jeśli przejdziemy obojętnie wobec przypadku Cenckiewicza to informacje na temat stanu zdrowia każdego z nas mogą być użyte do niszczenia przeciwnika politycznego. A usłużne media powtórzą jedynie to, co uzyskano np. w formie podsłuchu czy włamania do bazy danych komputerowych służby zdrowia. Naprawdę zorientujmy się, w jakim momencie jesteśmy w grze ekipy Tuska przeciw każdemu ośrodkowi politycznemu, który nie jest przezeń w pełni kontrolowany.

Piotr Semka