Na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się dziś artykuł Wojciecha Czuchnowskiego, który twierdzi, że wie jakie leki zażywał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego prof. Sławomir Cenckiewicz. Opozycja przekonuje, że do przecieku tajemnicy lekarskiej doszło w służbach specjalnych. Wcześniej media informowały, że decyzja Służby Kontrwywiadu Wojskowego o odebraniu prof. Cenckiewiczowi dostępu do informacji niejawnych była podyktowana pominięciem przez niego w ankiecie bezpieczeństwa faktu przyjmowania leków. Narrację tę obalił jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny, który unieważnił decyzję o odebraniu prof. Cenckiewiczowi poświadczeń bezpieczeństwa. Fragment uzasadnienia wyroku w tej sprawie opublikował w mediach społecznościowych płk Mariusz Kozłowski.

- „SKW w sposób szokujący założyło, że u skarżącego istnieją wątpliwości nie do przezwyciężenia dotyczące ukrywania lub celowego podawania fałszywych informacji w ankiecie bezpieczeństwa osobowego – to przecież dane kluczowe dla ochrony tajnych informacji (art. 24 ust. 2 pkt 4 u.o.i.n.). Brak jakichkolwiek wiarygodnych dowodów na to jest po prostu niesprawiedliwy i sugeruje, że prawo manipulowano pod presją zewnętrzną”

- komentuje były funkcjonariusz służb specjalnych.

- „Nie znaleziono żadnego realnego uzasadnienia, by oskarżać prof. Cenckiewicza o podatność na szantaż lub naciski (art. 24 ust. 2 pkt 5 u.o.i.n.) - ta arbitralna ocena niszczy jakąkolwiek wiarygodność SKW Stróżyka, bo przypomina, jak łatwo zniszczyć czyjąś reputację”

- dodaje.