Opłata reprograficzna funkcjonuje już w wielu państwach UE. Jest to forma rekompensaty dla twórców za możliwość kopiowania utworów na własny użytek. Choć polskie prawo dopuszcza takie kopiowanie, dotychczas artyści otrzymywali z tego tytułu niewielkie środki.
Nowa regulacja ma to zmienić – pieniądze z opłaty mają trafić do organizacji reprezentujących twórców, a następnie zostać dystrybuowane w formie honorariów.
Jakie urządzenia zostaną objęte opłatą?
Zgodnie z założeniami:
-
smartfony,
-
tablety i iPady,
-
laptopy i komputery PC,
-
telewizory z funkcją smart,
-
dyski zewnętrzne, pendrive’y i inne nośniki pamięci
będą objęte dodatkową opłatą, prawdopodobnie w wysokości do kilku procent wartości
urządzenia (w zależności od kategorii i decyzji rządu).
Ile zapłacą konsumenci?
Choć ostateczne stawki nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone, szacunki ekspertów wskazują, że:
-
smartfony mogą podrożeć o 30–70 zł,
-
laptopy o 50–150 zł,
-
tablety o 40–80 zł.
Firmy elektroniczne już sygnalizują, że „nowy podatek” może wpłynąć na ceny w całej branży i przerzucić koszty na klientów.
Opłata reprograficzna od lat budzi emocje. Zwolennicy przekonują, że to uczciwe wsparcie dla twórców, którzy tracą na swobodnym kopiowaniu utworów. Przeciwnicy natomiast ostrzegają przed: wzrostem cen elektroniki, brakiem przejrzystości w podziale środków „karaniem” użytkowników, którzy wcale nie kopiują treści, osłabieniem konkurencyjności rynku.
Część organizacji konsumenckich apeluje również o publikowanie corocznych raportów z rozliczeń.
Co się zmieni od 2026 roku?
Rząd zapowiada, że nowa opłata zacznie obowiązywać 1 stycznia 2026 roku, a cały system ma być nadzorowany przez Ministerstwo Kultury. Jednocześnie trwają prace nad zasadami dystrybucji środków, aby „gwarantować ich transparentny podział”.
