W tym roku szczególne emocje wzbudziła obecność prezydenta Karola Nawrockiego. Głowa państwa, idąc wśród uczestników i później przemawiając na placu Piłsudskiego, nadała uroczystościom charakter wyjątkowo podniosły. Jego wystąpienie, pełne odniesień do historii i odpowiedzialności za przyszłość, stało się jednym z głównych punktów obchodów.

„Jesteście, Narodzie?”

Karol Nawrocki w swoim przemówieniu po raz kolejny odwołał się do ducha wspólnoty i zobowiązań, jakie Polacy mają wobec pokoleń walczących o niepodległość.

— Widzę przed sobą piękny, silny i dumny naród polski, który mimo różnic nie utracił wiary we własną sprawczość — mówił. Prezydent pytał o gotowość do obrony suwerenności i do kontynuowania wysiłku, bez którego Polska nie byłaby państwem niepodległym.

— Czy dzisiaj, sto lat po tamtym 11 listopada, stać nas na marzenia naszych przodków? Czy potrafimy powiedzieć: tak, chcemy Polski wielkich projektów, ambicji i odważnych decyzji? — mówił Nawrocki, wskazując na strategiczne inwestycje, które – jak podkreślił – stanowią współczesną formę walki o samodzielność państwa.

Jego słowa wielokrotnie przerywały brawa i skandowanie „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Wyraźnie było widać, że tłumy zgromadzone w centrum stolicy identyfikują się z przekazem o potrzebie aktywnego kształtowania przyszłości kraju.

Tłumy na ulicach Warszawy – atmosfera pełna dumy i wdzięczności

Uczestnicy marszu wyruszyli, jak co roku, z Ronda Dmowskiego i przeszli w kierunku Stadionu Narodowego. W pochodzie widać było zarówno zwykłych mieszkańców, jak i grupy organizowane: kibiców, kluby motocyklowe, środowiska kombatanckie czy formacje proobronne.

Po drodze słychać było pieśni patriotyczne, bębny, wojskowe komendy i spontaniczne okrzyki pełne radości z bycia razem. Dla wielu był to dzień rodzinnych spotkań, lekcja historii dla najmłodszych, ale też okazja do pokazania, że polskość nie jest muzealnym eksponatem, lecz żywym doświadczeniem.

Szczególnie wzruszający moment nastąpił przy odśpiewaniu hymnu państwowego. Setki tysięcy głosów rozbrzmiały jednocześnie, a biało-czerwone race i flagi tworzyły zapierający dech w piersiach widok.

Kontrastująca nieobecność premiera

Na tle radosnych, masowych obchodów w Warszawie rzucała się w oczy nieobecność premiera Donalda Tuska. Szef rządu wybrał lokalne uroczystości w Gdańsku, co ponownie wywołało komentarze, że unika udziału w największych wydarzeniach o charakterze narodowym.

Dla wielu uczestników marszu było to sygnałem oderwania rządu od nastrojów społecznych i od tradycji, które są dla Polaków jednym z fundamentów tożsamości. Pojawiały się opinie, że podczas gdy prezydent Nawrocki buduje wspólnotę, premier Tusk świadomie dystansuje się od symboli ważnych dla większości obywateli.

Prezydent Nawrocki: siła wspólnoty jest fundamentem niepodległości

Karol Nawrocki po raz kolejny podkreślił, że Narodowe Święto Niepodległości nie jest jedynie historycznym wspomnieniem.

— Nie ma takich sił, które zatrzymają głód wolności w sercach Polaków — mówił, kończąc swoje przemówienie.

Prezydent, którego styl przemawiania coraz częściej porównuje się do klasycznych liderów II RP, odebrał tego dnia liczne wyrazy poparcia. Wiele osób podkreślało, że w czasach napięć geopolitycznych i sporów wewnętrznych to właśnie głowa państwa staje się dziś jednym z nielicznych autentycznych symboli jednoczących.

Największy marsz ostatnich lat

Organizatorzy szacują, że tegoroczny Marsz Niepodległości mógł zgromadzić nawet kilkaset tysięcy osób, co czyniłoby go jednym z największych w historii. Uroczystości przebiegały spokojnie, a policja informowała jedynie o drobnych incydentach.

Warszawa — mimo licznych remontów i utrudnień komunikacyjnych — po raz kolejny pokazała, że potrafi przyjąć tak wielkie wydarzenie i stać się centrum narodowej wspólnoty.

— 11 listopada jest naszym świętem. Naszym zwycięstwem. Naszą odpowiedzialnością. — powtarzali uczestnicy marszu.