Belgijska policja przesłuchała wczoraj byłego komisarza UE ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa i przeszukała należące do niego nieruchomości. Belgijski polityk, który w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy „naprawiał praworządność” w naszym kraju, a jeszcze dwa tygodnie temu zachwalał w Warszawie ministra Adama Bodnara za przywrócenie ładu prawnego, jest podejrzewany o to, że przez blisko dekadę prał brudne pieniądze.

W polskim Sejmie tymczasem nagle odwołano dziś rano posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, w czasie którego głos zabrać miał minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Politycy opozycji podnosili, że powodem odwołania posiedzenia mogły być obawy ministra sprawiedliwości o pytania dot. afery wokół Reyndersa. Po południu minister odniósł się do sprawy na antenie RMF FM.

- „Jestem absolutnie zdziwiony tymi informacjami, które płyną z Belgii, czyli przeszukaniem, które odbyło się w domu byłego komisarza Didiera Reyndersa. Myślę, że tak jak wielu obserwatorów życia publicznego, jesteśmy tym po prostu zdziwieni i patrzymy na dalszy rozwój sytuacji”

- powiedział Adam Bodnar.

Minister odniósł się również do aktywności Reyndersa w zakresie krytykowania rządu Zjednoczonej Prawicy.

- „Wiele osób po stronie Komisji Europejskiej pilnowało tematów dotyczących praworządności. Najpierw to był Frans Timmermans, później była to Vera Jourova i właśnie Didier Reynders. Tymi tematami zajmowała się oczywiście też przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen”

- stwierdził.

- „Mamy całą serię orzeczeń TSUE. Co więcej, te orzeczenia się nie kończą, nawet na początku stycznia są zaplanowane trzy rozprawy, które dotyczą różnych szczegółowych wątków związanych z kondycją polskich sądów. Czy byłby to ten komisarz, czy inny, to Komisja Europejska te działania pewnie dalej by podejmowała”

- dodał.