Belgijska policja przesłuchała wczoraj byłego komisarza UE ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa i przeszukała należące do niego nieruchomości. Belgijski polityk, który w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy „naprawiał praworządność” w naszym kraju, a jeszcze dwa tygodnie temu zachwalał w Warszawie ministra Adama Bodnara za przywrócenie ładu prawnego, jest podejrzewany o to, że przez blisko dekadę prał brudne pieniądze.

Tymczasem w polskim Sejmie nagle odwołano dziś posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, w czasie którego głos zabrać miał minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

- „Myślę, że Bodnar ucieka od pytań, ale te pytania i tak będą musiały zostać zadane. Będziemy się tego domagali, żeby wyjaśnił, na czym polegały te rozmowy z nim. Zresztą nie tylko Bodnar się z nim spotykał, ale również inni członkowie kierownictwa resortu sprawiedliwości. Trzeba wyjaśnić, o czym z panem Reyndersem rozmawiali. Opinia publiczna ma prawo to wiedzieć, co ustalali z tym człowiekiem, który ma dzisiaj postawione bardzo poważne zarzuty”

- powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Paweł Jabłoński.

- „Słyszałem takie pogłoski, że politycy PO zaczynają masowo kasować zdjęcia z Didierem Reyndersem, który spotykał się i w Brukseli, ale również w Polsce z wieloma organizacjami sędziowskimi, z różnymi organizacjami, które na sztandarach miały hasła o praworządności. Teraz faktycznie będą się tych zdjęć wstydzić. Oczywiście, to nie jest rzecz w samych zdjęciach, ale w tym, o czym rozmawiali i na co się umawiali”

- dodał.

Polityk PiS stwierdził, że sprawa zostanie wyjaśniona.

- „Jeśli mieliśmy do czynienia faktycznie, z jakąś umową, z jakimś dealem pomiędzy Reyndersem a Platformą lub innymi partiami, który wpływał na przebieg wyborów, to ta sprawa musi być dogłębnie wyjaśniona”

- podkreślił.