Dyrektywa CSDDD, przyjęta przez UE w 2024 roku, nakłada na przedsiębiorstwa obowiązek monitorowania i ograniczania tzw. negatywnego wpływu na środowisko i prawa człowieka. W praktyce oznacza to kolejne setki stron sprawozdań, audytów i biurokratycznych procedur, które obciążają firmy zamiast realnie redukować emisje. Zgodnie z założeniami Brukseli, firmy mają „zrównoważyć” skutki swojej działalności nie tylko w Europie, ale też w krajach, z którymi współpracują.

Ekonomiści ostrzegają, że to nierealny projekt biurokratyczny. Wymaga od korporacji działań kontrolnych w całych łańcuchach dostaw – nawet w państwach spoza UE, gdzie nie obowiązują europejskie przepisy. Jak zauważają amerykańscy analitycy, to polityka klimatyczna oderwana od realiów gospodarczych, której skutkiem będzie ograniczenie eksportu, wzrost cen i spadek atrakcyjności inwestycyjnej Europy.

USA: „Nie zapłacimy za ideologiczny podatek”

Waszyngton jasno sprzeciwił się pomysłowi nałożenia przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO) globalnego podatku klimatycznego na żeglugę. Propozycja, wspierana przez UE i państwa wyspiarskie, miała rzekomo pomóc w „walce z emisjami CO₂”. Tymczasem – jak podkreślił sekretarz ds. energii USA Chris Wright – byłby to cios w transport morski i światowy handel, podnoszący koszty paliwa, transportu i towarów.

Stany Zjednoczone nie będą tolerować żadnych działań, które zwiększają koszty dla naszych obywateli i przedsiębiorstw. Nie będziemy finansować globalnego, zielonego podatku od żeglugi – powiedział Wright, dodając, że udało się przekonać ponad 20 państw do odrzucenia projektu.

W efekcie opłata klimatyczna została odroczona o co najmniej rok, a kraje takie jak Rosja, Arabia Saudyjska i Katar również odrzuciły tę koncepcję. Nawet niektóre państwa UE – Grecja i Cypr – wstrzymały się od głosu, obawiając się destrukcyjnego wpływu na swoje sektory transportowe.

Sprzeciw wobec unijnej „zielonej utopii”

Katar i USA skierowały do przywódców Unii wspólny list, w którym przestrzegają przed skutkami polityki klimatycznej Brukseli.
– Dyrektywa CSDDD doprowadzi do wzrostu cen energii i podstawowych towarów, a także zniechęci inwestorów. To rozwiązanie, które uderzy w obywateli UE i osłabi jej gospodarkę – napisano w oświadczeniu.

Eksperci podkreślają, że Zielony Ład UE przestał być narzędziem ochrony środowiska, a stał się ideologicznym projektem centralizacji władzy i redystrybucji bogactwa. Zamiast ograniczać emisje, Europa generuje nowe bariery handlowe i fiskalne, z których korzystają głównie konkurenci spoza UE – Stany Zjednoczone, Chiny i kraje arabskie.

Podczas gdy Europa pod wodzą Niemiec i unijnych biurokratów skupia się na regulacjach, USA inwestują w innowacje energetyczne, rozwijając technologie czystego węgla, energii jądrowej i nowoczesnych biopaliw. Z kolei Katar i Arabia Saudyjska umacniają swoją pozycję jako globalnych dostawców LNG – w dużej mierze dzięki błędom Brukseli, która własną polityką klimatyczną osłabia bezpieczeństwo energetyczne Europy.

Absurd „neutralności klimatycznej”

Koncepcja „zerowej emisji netto” do 2050 roku, która stanowi fundament unijnej polityki klimatycznej, jest – jak podkreślają naukowcy – niewykonalna technologicznie i ekonomicznie szkodliwa. Według raportu European Energy Review, aby UE mogła zredukować emisje zgodnie z założeniami, musiałaby zainwestować ponad 6 bilionów euro w dekadę, co przekracza możliwości finansowe większości państw członkowskich.

Do tego dochodzą skutki społeczne – rosnące rachunki za energię, drożejący transport, inflacja kosztowa i zamykanie zakładów przemysłowych.
– Zielony Ład zamiast chronić klimat, doprowadził do klimatu gospodarczego chaosu – komentują ekonomiści z Instytutu Ordo Iuris i European Conservatives Group.

Konkludując, polityka klimatyczna Unii Europejskiej staje się coraz bardziej oderwana od nauki i ekonomii. Jak pokazuje przykład USA i Kataru, świat zaczyna otwarcie sprzeciwiać się ideologicznym narzędziom fiskalnym pod płaszczykiem „ratowania planety”. Zamiast tworzyć globalne podatki, które niszczą konkurencyjność głównie państw europejskich i zwiększają ubóstwo energetyczne, Europa powinna postawić na realizm, technologię i suwerenność energetyczną – zanim sama stanie się ofiarą własnych utopijnych regulacji.