List prezydenta został skierowany do uczestników konferencji historyczno-naukowej „Wymiar niesprawiedliwości – sądownictwo okresu demokracji ludowej. Doświadczenia lat 1945–1989”, która odbyła się w siedzibie Sądu Najwyższego. W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, Instytutu Pamięci Narodowej, Trybunału Konstytucyjnego oraz Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
Jak podkreśliła I prezes SN prof. Małgorzata Manowska, konferencja jest częścią szerszego projektu badawczego ukazującego, jak ogromne znaczenie dla sprawiedliwości ma etyka i postawa sędziego.
W liście odczytanym podczas wydarzenia prezydent Karol Nawrocki przypomniał, że mimo ponad trzydziestu lat od upadku komunizmu w Polsce, „stan sędziowski nie rozliczył się całościowo i ostatecznie ze swoją przeszłością”, w tym ze „stalinowskim sądowym bezprawiem”.
Zdaniem prezydenta zabrakło zarówno presji społecznej, jak i politycznej woli, by środowisko sędziowskie jednoznacznie odcięło się od spuścizny czerwonego totalitaryzmu. W konsekwencji – jak napisał – wszelkie próby reform i procesy naprawcze były „ułomne, częściowe lub kończyły się fiaskiem”.
Prezydent również zwrócił uwagę, „w jakich warunkach ukształtowała się mentalność części sędziów, którzy – wspierani przez niektórych polityków i teoretyków prawa – wzniecili coś w rodzaju rokoszu i odmawiają uznania statusu sędziów mianowanych przez Prezydenta RP, którzy przeszli całą przewidzianą prawem procedurę”.
W ocenie Nawrockiego problemem polskiego sądownictwa jest brak ciągłości etycznej i moralnej — z jednej strony część środowiska broni sędziów powoływanych przez komunistyczną Radę Państwa, z drugiej zaś kwestionuje nominacje sędziów w wolnej Polsce.
List prezydenta kończy się apelem o rzetelną refleksję nad historią i moralne oczyszczenie środowiska prawniczego:
„Dziękując organizatorom dzisiejszej konferencji, wyrażam nadzieję, że Państwa dyskusje przybliżą nas do lepszego poznania i zrozumienia trudnej przeszłości – po to, byśmy bogatsi o tę wiedzę potrafili prowadzić naszą Ojczyznę ku pomyślnej przyszłości”.
Pełna treść listu prezydenta Karola Nawrockiego do uczestników konferencji naukowej w siedzibie Sądu Najwyższego
List prezydenta RP
Szanowna Pani Prezes,
Szanowni Państwo,
Niezależne i niezawisłe sądownictwo jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania państwa oraz zapewnienia wolności i bezpieczeństwa narodowi. Nasi przodkowie wiedzieli o tym już przed wiekami. Królewski przywilej neminem captivabimus nisi iure victum – „nikogo nie uwięzimy bez wyroku sądowego” – od XV stulecia gwarantował szlachcie sądownie chronioną nietykalność osobistą. Jego obowiązywanie rozszerzono na mieszczan posesjonatów z miast królewskich na mocy Prawa o miastach z 1791 roku, włączonego następnie do Konstytucji 3 maja. Wcześniej król Stefan Batory zrezygnował z funkcji najwyższego sędziego; jego zadania powierzono Trybunałowi Koronnemu. Z kolei pierwsza polska i europejska ustawa zasadnicza proklamowała reformę sądownictwa, „aby każdy człowiek bliską dla siebie znalazł sprawiedliwość”. Wyjątkowym w skali Europy osiągnięciem były też międzywojenne kodyfikacje prawa karnego i cywilnego II Rzeczypospolitej, tak w aspekcie materialnym, jak i procesowym.
Na tym historycznym tle jaskrawo kontrastują barbarzyńskie prawa okupantów niemieckich i sowieckich wprowadzone na naszych ziemiach po 1939 roku. Co istotne, o ile polscy prawnicy podczas II wojny światowej nie kolaborowali z organami sądownictwa najeźdźców, lecz tworzyli w ramach Polskiego Państwa Podziemnego sądy karne dla okupantów i zdrajców – o tyle u schyłku wojny i po jej zakończeniu wielu niestety włączyło się w represyjną działalność władzy przyniesionej ze wschodu na sowieckich bagnetach. Lata 1944–1956 to bezsprzecznie najgorszy czas w historii polskiego państwa i prawa. Należy mówić o stalinowskim terrorze, a nie sądownictwie – cytując tytuł konferencji, o „wymiarze niesprawiedliwości”.
Powojenny terror komunistyczny oznaczał przede wszystkim zabójstwa polityczne dokonywane w ramach zwalczania „reakcyjnego podziemia”. W oparciu o stalinowskie ustawodawstwo do 1955 roku wydano nie mniej niż 5 tysięcy wyroków śmierci, a do 1956 roku w różnego typu więzieniach, w tym siedzibach Urzędu Bezpieczeństwa i obozach pracy, straciło życie ponad 20 tysięcy osób. Tysiące uczestników powstania antykomunistycznego zginęły w walce lub kazamatach NKWD i UB, a nieustaloną do dziś liczbę ludzi wywieziono w głąb Związku Sowieckiego. Sprawcy tych zbrodni w olbrzymiej większości pozostali bezkarni.
Stalinowski „wymiar niesprawiedliwości” sprawowały często osoby legitymujące się odbyciem kilkumiesięcznych szkoleń ideologicznych w Centralnej Szkole Prawniczej im. Teodora Duracza w Warszawie. Kierowali nią kolejno Igor Andrejew i Gustaw Auscaler – komunistyczni sędziowie, którzy zgładzonymi z ich wyroku patriotami zapełnili cały cmentarz. Ale w ówczesne sądownictwo zaangażowali się również przedwojenni prawnicy, godząc się, by podstawowymi dyrektywami ich orzekania było „sumienie rewolucyjne” i wierne wykonywanie roli „karzącego ramienia partii”.
W tym miejscu przypomina się biblijna przestroga: „Kto usprawiedliwia winnego, a potępia niewinnego, obaj są wstrętni dla Pana”. Słowa te nie straciły na aktualności – są moralnym osądem tamtej epoki i wezwaniem do rachunku sumienia dla tych, którzy w służbie ideologii odwracali sens sprawiedliwości. Represje policyjne i sądowe nie ustały wraz z końcem stalinizmu. Nasilały się szczególnie po wolnościowych zrywach społeczeństwa polskiego – w Czerwcu 1956, Marcu 1968, Grudniu 1970, Czerwcu 1976 – a wreszcie, po solidarnościowym Sierpniu 1980, w stanie wojennym w latach 1981‑1983. Aż do schyłku PRL większość sędziów była członkami partii komunistycznej lub jej partii satelickich. Kandydatów na to stanowisko nakłaniano również do ukończenia kursu ideologicznego na Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu–Leninizmu. W ślubowaniu sędziowie zobowiązywali się do stania na straży socjalistycznego ustroju państwa. Sędziów prawdziwie niezawisłych po prostu usuwano z zawodu. Na tym większy szacunek zasłużyli więc ci spośród ówczesnych sędziów, którzy starali się wykonywać swoją pracę uczciwie i nie ulegać naciskom. Jednak ton w sądownictwie nadawali ludzie stalinowskiego terroru.
Pomimo tak daleko posuniętej deprawacji znacznej części środowiska prawniczego w Polsce od 1989 roku aż do dzisiaj stan sędziowski nie rozliczył się całościowo i ostatecznie ze swoją przeszłością, w tym ze stalinowskim sądowym bezprawiem. Zabrakło też odpowiednio silnej presji społecznej oraz woli politycznej po stronie władzy ustawodawczej i wykonawczej, aby skłonić to środowisko do czytelnego, jednoznacznego odcięcia się od spuścizny czerwonego totalitaryzmu. Zapewne dlatego wszelkie inicjowane na tym polu procesy naprawcze i restytucyjne napotykały przeszkody – i ostatecznie przyjmowały postać ułomną bądź częściową lub też kończyły się całkowitym fiaskiem. Mieli w tym udział także sędziowie wywodzący się z poprzedniego systemu oraz ich protegowani, kooptowani do stanu sędziowskiego pojmowanego jako układ zamknięty. Działania takie, jak stosowanie ustawy z dnia 23 lutego 1991 roku o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego oraz próby dekomunizacji (tj. ograniczenia wpływów wysokich funkcjonariuszy dawnego aparatu partyjnego), dezubekizacji (pozbawienia przywilejów socjalnych funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych) i lustracji tajnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa, nie spełniły wszystkich pokładanych w nich nadziei.
Myślę, że nie sposób uciec od kilku pytań. Na ile problemy trapiące dzisiaj polskie sądownictwo i wymiar sprawiedliwości mają swoje korzenie w opisanych tu wydarzeniach i mechanizmach? W jakich warunkach ukształtowała się mentalność części sędziów, którzy – wspierani przez niektórych polityków i teoretyków prawa – wzniecili coś w rodzaju rokoszu i odmawiają uznania statusu sędziów mianowanych przez Prezydenta RP, którzy przeszli całą przewidzianą prawem procedurę? Do jakich tradycji nawiązują ci, którzy negują obowiązywanie przepisów obecnej ustawy o KRS – aktu, który oparto na najlepszych doświadczeniach europejskich, który przeszedł w całości proces legislacyjny i którego konstytucyjność nie została skutecznie zakwestionowana? I wreszcie kluczowe pytanie, jak to jest możliwe, że część środowisk politycznych i prawniczych nie ma problemu z uznawaniem niezawisłości sędziów mianowanych przez komunistyczną Radę Państwa, którzy ślubowali stanie na straży socjalistycznego ustroju, a jednocześnie ostentacyjnie i bezprawnie kwestionuje status sędziów wykształconych i powołanych w wolnej Polsce?
Dziękując organizatorom dzisiejszej konferencji, wyrażam nadzieję, że Państwa dyskusje przybliżą nas do lepszego poznania i zrozumienia trudnej, często dramatycznej przeszłości – po to, byśmy bogatsi o tę wiedzę potrafili prowadzić naszą Ojczyznę ku pomyślnej przyszłości. Oby spełniło się pragnienie Andrzeja Frycza Modrzewskiego: niech sprawiedliwość będzie zawsze „ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej”.
Z poważaniem
Karol Nawrocki
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej