Jednocześnie ona sama odczuwała potworny ból głowy. Pewnego dnia miała wizję. Ujrzała ojca otoczonego płomieniami i pogrążonego w wielkim smutku. Ojciec przechodził czyściec, jednak Bóg zezwolił mu na ukazanie się córce, którą chciał poprosić o modlitwę. Zezwolił również na zdanie relacji z tego, jak jest w czyśćcu.

Udręczony żołnierz zwrócił się do niej tymi słowami: - Chcę, abyś zamówiła Mszę świętą i ofiarowała modlitwy oraz odpusty w mojej intencji. Spójrz, jak jestem pogrążony w tej otchłani pełnionej płomieniami. Ach, gdyby tylko ludzie wiedzieli, czym jest czyściec, wówczas znosiliby wszystko, by go uniknąć. Bądź świętą, moja córeczko, zawsze przestrzegaj Świętej Reguły (zakonnej - przyp. red.), nawet w najdrobniejszych sprawach. Czyściec dla osób duchownych jest straszną rzeczą! Ten żołnierz otrzymał łaskę zejścia na ziemię dzięki sumiennej pracy w ciągu go życia i dlatego, że był szczególnie oddany Matce Bożej, przystępując Komunii świętej w każde Jej święto.

W czasie tych wizji siostra Maria Serafina zadała duszy ojca kilka pytań: Czy dusze w czyśćcu wiedzą, kto się za nie modli, i czy mogą modlić się za nas?

- Tak, moja córko.
- Czy te dusze cierpią, wiedząc, że Bóg jest obrażany w ich rodzinach i na świecie?
- Tak.
- Czy to prawda, że cierpienia czyśćcowe są znacznie większe, aniżeli wszystkie nieszczęścia na ziemi, a nawet śmierć męczeńska?
- Tak, moja córko. To wszystko Prawda.
Następnie siostra Serafina zapytała, czy ci, którzy należą do Bractwa Karmelitańskiego, są uwalniani z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci?
- Tak, ale tylko wtedy, jeśli są wierni obowiązkom Bractwa.
- Czy to prawda, że niektóre dusze muszą zostać nawet przez 500 lat w czyśćcu?
- Tak. Niektóre dusze są skazane na czyściec aż do skończenia świata. Te dusze mają wiele win i są całkowicie opuszczone. Są trzy rzeczy, które ściągają szczególny gniew Boga na ludzi: zaniedbywanie świętowania Dnia Pańskiego przez wykonywanie pracy, bardzo rozpowszechniony grzech nieczystości i bluźnierstwo. Moja kochana córko, gdybyś wiedziała, jak bardzo te grzechy obrażają Boga!

Przez ponad trzy miesiące siostra Serafina i jej wspólnota zakonna modliły się i czyniły pokutę w intencji duszy jej ojca. W czasie podniesienia podczas Mszy odprawianej w Boże Narodzenie siostra Maria miała ponowną wizję. Ujrzała ojca lśniącego jak słońce o niewyobrażalnym pięknie, który powiedział:
- Ukończyłem już swoją pokutę i przyszedłem podziękować tobie oraz siostrom za modlitwy i pobożne praktyki. Będę się modlił za ciebie w Niebie.

* * *

Są trzy rzeczy ostateczne: śmierć, sąd, piekło albo Niebo. Ci zaś, którzy nie zasłużyli na piekło, ale nie mogą jeszcze trafić do Nieba - bo np. nie odpokutowali w stopniu wystarczającym za grzechy w życiu doczesnym albo trwają wciąż skutki grzechów popełnionych za życia - muszą przejść przez oczyszczenie w ogniu. Innymi słowy przechodzą czyściec.

Czym jest czyściec?

Czy jest to miejsce, czy raczej stan duszy, który pozwala pozbyć się własnego egoizmu?
Jak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego, czyściec nie jest miejscem, lecz raczej stanem oczyszczania, procesem dochodzenia do absolutnie czystej miłości. Ogień czyśćca, w przeciwieństwie do ognia piekielnego, oczyszcza, ponieważ nie jest rozpalony przez pychę i nienawiść, lecz przez łaskę Bożej miłości. Dusza ubolewa nad osłabioną przez grzechy miłością, cierpi, że nie kocha tak, jak powinna miłować. Ubolewa nad każdą zmarnowaną na ziemi chwilą, która mogła być wykorzystana dla udoskonalenia miłości do Boga.

Według teologów dusze zmarłych oczyszczają się przez to, że przez jakiś czas nie oglądają Boga, którego kochają i któremu pragną okazać jak najprędzej swoją pełną miłość. Wiedzą, że nie potrafią tego uczynić z powodu ograniczającego je jeszcze egoizmu, który pozostał jako tragiczne następstwo popełnianych za życia grzechów. To sprawia im dotkliwy ból. Tęsknota za okazaniem Bogu pełnej miłości oczyszcza duszę i zbliża ją do tej chwili, kiedy - całkowicie oczyszczona - będzie mogła na zawsze spotkać się z nieskończoną Miłością, Prawdą i Pięknem, aby bezgranicznie i bez zastrzeżeń kochać Dawcę istnienia.

Uwolnienie się od egoistycznych przywiązań może się dokonać tylko wtedy, gdy Bóg przebacza grzechy iudziela człowiekowi swojej łaski. Kiedy człowiek żałuje za swoje przewinienia, pragnie się poprawić i szuka miłosierdzia Bożego w sakramencie pokuty i pojednania, dostępuje przebaczenia najcięższych nawet grzechów. Grzechy lekkie mogą być odpuszczone także po śmierci.

Ta prawda, potwierdzona przez nauczanie Pisma Świętego, stanowi fundament nauczania Kościoła o czyśćcu. Do tekstów uczących o możliwości dostąpienia przebaczenia poza granicami ziemskiego życia zalicza się fragment Drugiej Księgi Machabejskiej, mówiący o modlitwie i ofierze Judy za zmarłych.

Taka możliwość dopuszcza również pouczenie Jezusa Chrystusa o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świetemu.  
Jednak oczyszczenie po śmierci możliwe jest tylko dla tych, którzy - przynajmniej niedoskonale - kochali Boga i bliźnich w momencie śmierci, ponieważ działał w nich Duch Święty, rozlewający w sercach ludzkich Bożą miłość (por. Rz 5,5). Mogą się oczyścić ci - jak poucza Katechizm Kościoła Katolickiego - którzy przynajmniej w momencie śmierci poczuli szczery żal za grzechy i gorące pragnienie wypełniania Bożej woli.

Kto przez swoje ciężkie grzechy całkowicie zniszczył w sobie dar miłości Bożej i umiera w takim stanie - czyli, jak mówi teologia, bez łaski uświęcającej - ten nie może już się oczyścić i czeka go wieczne potępienie.

W możliwość oczyszczenia się z grzechów po śmierci wierzył Juda, zwany Machabejskim, który zorganizował składkę pomiędzy ludźmi i posłał do Jerozolimy około dwóch tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech niektórych żołnierzy, którzy zginęli w boju. Ich grzech polegał na tym, ze zatrzymali przy sobie różne przedmioty poświęcone bóstwom, chociaż Prawo im tego zabraniało. Wszyscy oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany (por. 2 Mch 12,40-44). Autor natchniony pochwala Judę za jego wiarę w zmartwychwstanie i za jego troskę o oczyszczenie zmarłych z ich grzechów (por. 2 Mch 12,43-45).

O możliwości odpuszczenia grzechów poza granicami ziemskiego życia poucza też sam Chrystus, kiedy ostrzega przed bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu: Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12.31-32). Według słów Chrystusa istnieje zatem możliwość uwolnienia się człowieka w przyszłym życiu od grzechów innych niż bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu, (por. KKK 1031).

Chociaż w Piśmie Świętym słowo czyściec nie występuje, jednak te odniesienia do Starego Testamentu oraz nauczanie samego Chrystusa na temat bluźnierstw przeciwko Duchowi Świętemu uzasadnia wiarę w czyściec, gdyż uczy o możliwym przebaczeniu grzechów po śmierci.

Doświadczenia z duszami czyśćcowymi

W historii Kościoła wielu świętym ukazywały się dusze czyśćcowe, prosząc o wsparcie i ratunek. Św. Mikołaj z Tolentino widział na jednam polu ogrom cierpiących dusz, które błagały go, by odprawił za nie Mszę św. Gdy to uczynił, w ciągu ośmiu dni zdał sobie sprawę, że wszystkie dusze, które widział, zostały uwolnione z czyśćca. Z kolei św. Gertruda mówiła, że kiedy pomagamy w uwolnieniu duszy z czyśćca, to Pan Bóg cieszy się i w odpowiednim czasie wynagrodzi nas hojnie za naszą miłość.
Łaskę oglądania czyśćca i obcowania z duszami czyśćcowymi miały także św. Katarzyna z Genui, św. Maria Magdalena de Pazzi, św. Franciszka Rzmianka, św. Teresa i inni.

Św. Faustyna Kowalska w swoim Dzienniczku napisała: Ujrzałam Anioła Stróża, który kazał mi pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modłą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy przyjść im z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały mnie. (...) Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi.

Szczególnie troszczył się o dusze czyśćcowe św. Ojciec Pio z Pietrelciny, który mawiał, że: Więcej dusz zmarłych z czyśćca niż żyjących potrzebuje moich modlitw i wspina się na tę górę, by uczestniczyć w mojej Mszy świętej. A trzeba wiedzieć, że na Mszach celebrowanych przez świętego stygmatyka gromadziły się tysiące pielgrzymów. Ten zakonnik wszystkie cierpienia i udręki przyjmował i składał w ofierze Bogu za grzeszników i dusze cierpiące w czyśćcu. Napisał specjalny list do swego kierownika duchowego, w którym mówił o wielkiej potrzebie ofiarowania siebie jako żertwy ofiarnej za dusze czyśćcowe.

Przeżycia Marii Simmy

Z zeznań Marii Simmy zawartych w książce Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi wynika, że to my, żyjący musimy się szczególnie troszczyć o dusze zmarłych. Oni sami z siebie już nic nie mogą. Dusze czyśćcowe prosiły ją bardzo często o zamówienie Mszy Św. w intencji spokoju ich duszy. Msza, przez to, że jest Ofiarą i że to sam Jezus Chrystus modli się do swego Ojca, składając ofiarę ze swego życia, ma szczególną moc. Jednak, jak zaznaczyła Maria: Najwartościowszą pomocą dla dusz pokutujących jest Msza Św., ale tylko w tym stopniu, jak sobie dana dusza ceniła ją za życia.

Dusze cierpiące prosiły także o ofiarowanie odpustów, innych modlitw oraz jakiegoś cierpienia. Maria Simnut napisała: Zdarzało się często, że wystarczyło 5 minut cierpienia, ale ten czas wydawał się długi (...). Wskazywała ona, że męki czyśćcowe są naprawdę bardzo dotkliwe, nawet te trwające krótko.

Zwracała także uwagę na to, że nawet najdrobniejsze uczynki spełnione z miłości do bliźniego mają wielką wartość w Niebie. Pisała: Sąsiadom nie przyjdzie do głowy niedołężnemu starcowi odrzucić wysoki śnieg sprzed jego domu i dróżkę zrobić. a takie właśnie dowody miłości bliźniego spotyka wysoka zapłata w Niebie.

W innym miejscu pisała o potrzebie przebaczenia osobie zmarłej doznanych krzywd. Podała przykład pewnego wieśniaka budującego stajnię, która zawsze się zawalała. Wówczas Maria Simma zapytała go, czy nie ma przypadkowo jakiegoś zmarłego, który miał z nim zatarg albo był do niego wrogo ustosunkowany. Okazało się, że był ktoś taki. Gdy Maria powiedziała mu, że chce on tylko przebaczenia i dlatego go niepokoi, wówczas wieśniak zaprotestował: Co, mam mu przebaczyć tyle ciężkich krzywd, które mi wyrządził, aby mógł dostać się do Nieba? Nie, o nie, niech pokutuje za swoje grzechy. Na to Maria wyjaśniła mu, że kiedy się modli mówiąc: i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, to właściwie mówi Panu Bogu, że nie może mu przebaczyć, bo on nie przebacza innym. Na szczęście to wyjaśnienie przemówiło mężczyźnie do rozsądku. Powiedział: No dobrze, w Imię Boże przebaczam mu, aby i mnie Pan Bóg darował grzechy. Od tego czasu mur już się nie zawalał.

Omawiając przypadek duszy człowieka, który zginał w nagłym wypadku, Simma powiedziała, że owa dusza zwróciła uwagę, że Pan Bóg każdemu, kto nie grzeszy zuchwale lub cynicznie, zostawia trochę czasu, aby ten mógł wzbudzić w sobie żal doskonały. Tylko ten, który nie chce tego, zostanie potępiony. Dusza ta zwracała uwagę, że ludzie sadzą, iż jeśli ktoś zginął nagle w nieszczęśliwym wypadku, to takie było jego przeznaczenie. Dusza zaprotestowała mówiąc: To nieprawda, jedynie jeżeli człowiek całkiem bez swojej winy stracił życie, można powiedzieć, że przyszła jego godzina. A Maria Simma dodała: Ten człowiek z Wiednia powinien żyć jeszcze 30 lat, wtedy dopiero byłby jego czas. Nie wolno nam bez konieczności narażać się na utratę życia.

Innym razem Marię odwiedziła dusza człowieka, który jechał z nią kiedyś w pociągu i głośno krytykował Kościół i religię katolicką. Dzięki temu, że Maria zwróciła mu uwagę, iż nie jest dobrym człowiekiem, skoro tak bezcześci rzeczy święte, i gdy wysiadła, westchnęła do Boga, by nie pozwolił tej duszy zginąć, ów człowiek nie został na zawsze potępiony.

Relacjonując inne wydarzenie: zejście straszliwej lawiny, w wyniku której nikt nie ucierpiał, napisała, że dowiedziała się od innych dusz czyśćcowych, że wioska została uratowana dzięki cierpieniom i modlitwom ofiarowanym przez pewną kobietę, która niebawem po katastrofie umarła. Simma pisała: Gdyby była zdrowa, nie mogłaby tego zrobić. Przez cierpliwe znoszenie cierpień można więcej dusz uratować niż przez samą modlitwę. Nie zawsze dopatrujmy się w cierpieniu kary, bo może być ona pokutą i to nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za innych. Pan Jezus był najniewinniejszy, a przecież cierpiał bardzo, przyjąwszy to dobrowolnie jako pokutę za nasze grzechy. Powinniśmy także i my ofiarować nasze cierpienia dla ratowania grzeszników.

Maryja - wybawicielka dusz czyśćcowych

Szczególną pomoc dusze cierpiące w czyśćcu zyskują za przyczyną Matki Bożej. Jest Ona Matką Kościoła, a jak wiemy, należą do niego także dusze cierpiące w czyśćcu. Z relacji świętych dowiadujemy się, że w dni i święta Jej poświęcone wprowadza Ona wiele dusz do Nieba.

W liturgii Kościoła dniem poświęconym Matce Bożej jest sobota. Ojciec Jouvet tak to ilustruje: Pewnej nocy czcigodna siostra Paola di Santa Teresa w ekstazie została zabrana do czyśćca. Zobaczyła, że jest on rzeczywiście oświetlony, jak gdyby przygotowany na specjalne święto. Następnie zobaczyła Matkę Bożą otoczoną niezliczoną liczbą aniołów, którym Najświętsza Matka wydała polecenia, aby uwolnili te dusze, które w czasie swojego ziemskiego życia miały do niej szczególne nabożeństwo. Jeżeli tak się dzieje w soboty, to co się musi dziać w czasie dużych i ważnych świąt Matki Bożej.

Wielkim świętem jest Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Św. Piotr Damiani był przekonany, że każdego roku w to święto Maryja uwalnia tysiące dusz czyśćcowych.

Warto też pamiętać, że pomagając duszom czyśćcowym, zyskujemy ich wstawiennictwo w naszych zwykłych sprawach życiowych, w momencie śmierci, jak i po niej. Święci w Niebie bardzo pragną nam pomagać.

Sami zaś chcąc uniknąć czyśćca, stale winniśmy się doskonalić, wyzbywać nałogów i złych skłonności, cierpliwie znosić cierpienia, które Pan Bóg zechce nam zesłać, jak również czynić drobne pokuty, dbać o życie sakramentalne, spełniać uczynki miłosierdzia (nawet drobne przejawy życzliwości w pracy, w domu mają wielką wartość w Niebie), korzystać z odpustów i jak mawiał św. Ojciec Pio: We wszystkim godzić się z wolą Bożą z dziękczynieniem i miłością. Przyjęte z dobrą wolą moralne czy fizyczne cierpienia i ufne poddanie się woli Boga jest najznośniejszą formą pokuty za wszelkie uchybienia oraz najłatwiejszym sposobem osiągnięcia szczęścia po śmierci. Cierpienie w intencji pokuty za życia przyjęte jest dowodem naszej dobrej woli i z tego powodu Bóg w swojej łaskawości żąda za ten sam grzech lżejszej i krótszej pokuty, niżby jej żądał w czyśćcu.

Trzeba też pamiętać, że każdy, nawet najmniejszy grzech musi być tu czy tam świadomie odpokutowany.