Już w ub. tygodniu rzecznik SN Aleksander Stępkowski poinformował na antenie TV Republika o protestach wyborczych, w których pojawiły się wyzwiska i wulgaryzmy pod adresem I prezes SN i prezydenta.
- „Dzisiaj nawet zapadło postanowienie, w którym zasądzono karę porządkową w wysokości 3 tys. zł właśnie dla jednego z z wyborców, którzy złożyli protest wyborczy, w którym było pełno inwektyw pod adresem pierwszej prezes i prezydenta”
- powiedział.
- „I tu chciałbym zapewnić że w każdym przypadku przekroczenia norm Sąd Najwyższy będzie reagował w sposób adekwatny”
- dodał.
Dziś natomiast I prezes SN Małgorzata Manowska przekazała na antenie RMF24, że w protestach znaleziono nawet rosyjskie pociski.
- „Zostałam nieco zhejtowana, że lekceważę sobie protesty wyborcze obywateli. Ja sobie nie lekceważę tych protestów, tylko jeżeli przychodzi do nas - to jest prawo oczywiście wynikające z konstytucji obywatela - protest wyborczy, do którego są załączone jakieś pociski, dostajesz protesty z pociskami rosyjskim, to już wtedy jest w to policja zaangażowana. To jest poważna sprawa”
- powiedziała.
Odniosła się w ten sposób do swoich słów na temat „giertychówek” – protestów będących kopią wzoru udostępnionego przez posła Romana Giertycha.
Prof. Manowska odniosła się również do śledztw prokuratury, wszczętych ws. domniemanych nieprawidłowości wyborczych.
- „Nie będę oceniać decyzji Prokuratora Generalnego dot. wszczęcia śledztw. Prokuratura jest od tego, żeby wszczynać postępowania, jeżeli jest uzasadnione podejrzenie przestępstwa”
- podkreśliła.
Zapewniła, że na prośbę prokuratury SN jest gotowy udostępnić dokumenty nie objęte klauzulami tajności.