W trakcie debaty nie zabrakło niezwykle mocnych zapewnień, ale także ataków. Kandydat Republikanów zapewniał, że doprowadzi do zakończenia wojny jeszcze zanim zostanie prezydentem, jako prezydent-elekt. Dodał, że obecnie „igramy z III wojną światową”.
Donald Trump powiedział też ponownie, że gdyby to on został wcześniej prezydentem, w ogóle nie doszłoby do obu wojen. Stwierdził, że zależy mu na jak najszybszym jej zakończeniu i ocaleniu bezsensownie traconego życia. Zaatakował Joe Bidena, że ten nie zadzwonił nawet rzekomo do Putina i nie usiłował rozwiązań konfliktu.
Zupełnie innego zdania w tej kwestii była Kamala Harris, której zdaniem właśnie w razie wygranej Trumpa, Putin siedziałby teraz w Kijowie. Dodała, że jego plan nie dotyczy jedynie Ukrainy:
„Zrozumcie, dlaczego europejscy sojusznicy i nasi sojusznicy z NATO są tak wdzięczni, że nie jesteś już prezydentem”.
Stwierdziła, że gdyby nie wsparcie dla Ukrainy za prezydentury Joe Bidena, Putin wygrałby wojnę i miał oko na resztę Europy, począwszy od Polski. Dalej w niezwykle ostrych słowach zapytała Trumpa, dlaczego nie powie 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia:
„[…] jak szybko byś oddał [Polskę] za przysługę”.
Trump odparł, że gdyby to on był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie i nie stracił 300 tys. żołnierzy. Stwierdził też, że USA są upadającym państwem, a wielu przywódców w rozmowie z nim miało pytać, co się z nimi stało, ponieważ nie są przywódcami.