Kluczowym punktem proponowanych przez MEN zmian jest łączenie uczniów uczęszczających na lekcje religii lub etyki, niezależnie od etapu edukacji, w grupy liczące do 30 osób (a w klasach I-III do 25). Oznacza to, że w jednej klasie religii czy etyki mogliby się znaleźć uczniowie klas czwartych, siódmych i ósmych. Według katechetów jest to rozwiązanie nie tylko ignorujące poziom rozwoju emocjonalnego i intelektualnego młodzieży, ale także pozbawiające ich równych szans edukacyjnych.

Takie mieszanie uczniów różnych roczników spowoduje dyskomfort u młodszych, którzy będą czuli, że odstają od starszej części grupy. Z kolei starsi uczniowie nie będą chcieli dopasowywać się do poziomu wiedzy i potrzeb młodszych – uzasadnia Piotr Janowicz, przewodniczący SKŚ z Poznania. Jego zdaniem, w efekcie tych zmian może dojść do sytuacji, w której uczniowie będą zmuszeni pozostawać na tym samym poziomie wiedzy przez kilka lat, bez możliwości poznawania materiału dostosowanego do ich wieku i rozwoju.

Katecheci ostro skrytykowali ten projekt, uznając, że "cofa on tak naprawdę edukację w zakresie religii do formacji" i lekceważy wiedzę oraz potrzeby rozwojowe młodych ludzi, w ogóle nie pytając ich o zdanie. Wytknęli też pominięcie w konsultacjach społecznie największej grupy nauczających religii - ponad 20 tys. świeckich katechetów.

Osoby uczęszczające na lekcje religii nie powinny czuć się "gorszym sortem" uczniów - podkreślił Janowicz, apelując, by zadbać o równe traktowanie wszystkich uczniów, niezależnie od przedmiotów, jakie wybierają.

Zdaniem protestujących, te planowane zmiany mogą stanowić krok w kierunku stopniowego usuwania nauczania religii ze szkół, wbrew woli około 80% dzieci i młodzieży, która obecnie uczęszcza na te lekcje. Katecheci twierdzą, że religia w szkole to nie narzucony przedmiot, ale wyraz praw i swobód obywatelskich, a jej nauczanie powinno być wolne od politycznych manipulacji.

Protestujący zwrócili także uwagę na los ponad 20 tys. katechetów świeckich, którzy mogą stracić pracę w wyniku planowanych zmian. Piotr Janowicz przyznał, że trudno dokładnie oszacować skalę problemu, ale już widać, że w niektórych szkołach z dwóch etatów może zostać tylko pół etatu. Katecheci apelują więc o wprowadzenie okresu przejściowego, który dałby im czas na przekwalifikowanie się.

Zdaniem protestujących, zagrożone są nie tylko miejsca pracy nauczycieli, ale przede wszystkim prawo uczniów do zdobywania wiedzy religijnej zgodnie z oczekiwaniami rodziców i samej młodzieży. Dlatego katecheci wystosowali list otwarty do najwyższych władz państwowych, wzywając do wypracowania konsensusu społecznego w tej kwestii.

Jako Stowarzyszenie Katechetów Świeckich podkreślają, że ich celem jest nie tylko obrona interesów zawodowych, ale przede wszystkim inicjowanie działań na rzecz wychowania młodzieży w duchu wartości moralnych i duchowych, na których opiera się nasza cywilizacja. Domagając się zachowania nauczania religii w szkołach, walczą o prawo uczniów do pełnego rozwoju, zgodnie z ich potrzebami i oczekiwaniami.

PODPISZ PETYCJĘ - LINK