Głównym problemem rosyjskiej gospodarki oczywiście jest wojna. Przez długi czas, kiedy Rosja przestawiała się na tory wojenne mogło się wydawać, że rosyjska gospodarka aktywnie rozwija się pomimo wojny. Ale cudów nie ma i produkcja pocisków czy rakiet, które się spala na froncie sama w sobie nie dodaje tej gospodarce nic poza statystycznym wzrostem PKB. Mieliśmy sytuację, w której państwo inwestowało ogromne kwoty w rozbudowę produkcji, nakręcało sztucznie wzrost wypłat w sektorze produkcyjnym, równolegle tworząc armię najemników, którym należały się spore wypłaty przy podpisaniu kontraktów. To stworzyło wielki deficyt rąk do pracy i zdestabilizowało gospodarkę w której sektor zbrojeniowy wsparty państwowymi inwestycjami wzrastał, a sektor cywilny był zmuszony z nim konkurować podnosząc aktywnie pensję. Koszt produkcji w sektorze cywilnym stale wzrastał. Wysokie pensje nakręcały popyt podczas gdy podaż towarów w sektorze cywilnym nie rosła. Za to rósł import towarów z Chin. To wszystko razem zaczęło nakręcać inflację w kraju i Bank Centralny zdecydował się podnieść stopy najpierw do poziomu 16, a później 19 i więcej procent. To zabiło w zasadzie aktywność biznesu w sektorze cywilnym, ponieważ nikogo nie było stać na kredyt z takim oprocentowaniem. Z drugiej strony państwowa zbrojeniówka dalej dostawała wsparcie państwa i Bank Centralny walcząc z inflacją jednocześnie nie mógł wpłynąć na to, co jest realnym źródłem inflacji. W 2025 roku w Rosji wystrzelił deficyt budżetowy. Rosnące koszty prowadzenia wojny w połączeniu z wydatkami związanymi z rozbudową i utrzymaniem przemysłu zbrojeniowego w tych trudnych warunkach i spadkiem dochodów ze sprzedaży surowców utworzyły ogromną dziurę w rosyjskim budżecie, która może sięgnąć kwoty nawet 100 - 120 mld dolarów na koniec roku. To zmusiło państwo do druku pieniędzy i podniesienia podatków, co nakręca inflację jeszcze bardziej. 

Rosyjski Bank Centralny jedną ręką utrzymuje wysokie stopy i walczy z inflacją, a drugą poprzez aukcje REPO wlewa kasę do banków, za którą one później kupują państwowe obligacje, czyli tworzy inflację. I w ten sposób Rosja wpadła w spiralę inflacyjną z której nie ma wyjścia bez zakończenia wojny. Dodajmy do tego, że w odróżnieniu od wielu innych państw, które robią w zasadzie to samo, Rosja jest odcięta od rynków finansowych z powodu sankcji i nie może pożyczyć pieniędzy na rynkach zewnętrznych z normalnym oprocentowaniem. Rosja pomimo niskiego poziomu długu zewnętrznego nie jest w stanie się zadłużać, ponieważ cena tych kredytów dla niej jest zbyt wysoka i spłata rat i procentów od tych kredytów znacząco obciąża budżet państwa. 

Wszystkie te problemy nie oznaczają oczywiście, że Rosja zakończy jutro wojnę i zmieni swoją agresywną politykę. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest taki, w którym Rosja po prostu zacznie drastyczne cięcie wydatków w tych obszarach, które nie są związane z wojną i będzie kontynuować swoją ofensywę na Ukrainie. Jak długo może przedłużać taki stan rzeczy? Czy dojdzie do zawieszenia broni z powodu wyczerpania się rosyjskich zasobów finansowych, czy Rosja będzie kontynuowała wojnę do końca, swojego lub Ukrainy? Czas pokaże. Natomiast nie podlega wątpliwości, że problemy rosyjskiej gospodarki są już widoczne gołym okiem i właśnie dlatego Donald Trump nazywa ten kraj obecnie „papierowym tygrysem” i uważa, że wprowadzenie dodatkowych sankcji zmusi Rosjan do poważnych rozmów pokojowych.