„Zagrożeniem dla Polski są działania Rosji, agentury, która rozpowszechniła się w Polsce i Europie, są działania Białorusi” – przestrzegał minister Kosiniak-Kamysz.
Szef MON postanowił się również uderzyć w piersi koalicyjnych partnerów, mówiąc, że „ci, którzy z nadzieją patrzyli na wschód, popełniali wielki błąd”.
„Będziemy walczyć ze wszystkimi zdrajcami narodu i państwa polskiego, którzy wybrali inną drogę niż służba ojczyźnie. Nie ma miejsca na litość i jakiekolwiek taryfy ulgowe dla osób, które wybrały drogę na wschód. Będziemy używać wszystkich instrumentów i państwo nie spocznie dopóki nie wykona nakazów aresztowania wobec osób, które zdradziły” – mówił lider PSL.
Szef resortu obrony oznajmił, że mamy do czynienia z wyraźnym wzrostem ilości prób przekraczania granicy polsko-białoruskiej, a proceder ten "nabiera najwyższy wymiar zorganizowania."
„Obywatele Somalii, Afganistanu, Jemenu, Syrii otrzymują wizy rosyjskie. — jest zgrupowanie tych osób, służby białoruskie pomagają w ich transportowaniu, przygotowaniu forsowania granicy polsko-białoruskiej” - informował szef MON.
„Do 19 maja odnotowaliśmy 14 tys. prób przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. To jest 46 proc. więcej niż w ubiegłym roku” – oznajmił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Lider ludowców wyjaśnił, że „Tarcza Wschód” to kryptonim działań fortyfikacyjnych na wschodniej granicy kraju, związanych z odstraszaniem i obroną. „To są działania o charakterze gromadzenia sprzętu fortyfikacyjnego i przygotowaniem jednostek samorządu terytorialnego” – mówił Kosiniak-Kamysz.
„Planujemy zainwestować nie mniej niż 10 mld zł. Część tych środków będzie pochodziła z Unii Europejskiej. Będziemy o to zabiegać” – zapowiadał minister obrony narodowej.
Szef MON oświadczył również, że obecnie polska armia dysponuje 198 tys. żołnierzy, w tym zawodowych ponad 140 tys.