W maju rzecznik prasowy Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła ks. Grzegorz Sprysak poinformował, że przełożony generalny zgromadzenia zdecydował o zawieszeniu ks. Romana Chylińskiego w wykonywaniu władzy święceń. Podkreślono, że prowadzona przez niego aktywność duszpasterska jest jego samowolnym działaniem i wskazano na zlecone przez Dykasterię Nauki Wiary postępowanie kanoniczne w tej sprawie.

Tymczasem niektórzy członkowie prowadzonej przez ks. Chylińskiego Armii Matki Bożej Brzemiennej oskarżają duchownego o manipulowanie wiernymi i naruszenie ich psychicznej oraz duchowej integralności.

- „Grupa prowadzi szkodliwą działalność, miesza ludziom w głowach do tego stopnia, że były próby samobójcze”

- powiedział „Gazecie Wyborczej” pan Jakub, były członek grupy.

- „Ksiądz Roman skutecznie odcina swoich wyznawców od rodzin i przyjaciół. Trzyma w bańce wybraństwa i powołania do wielkich rzeczy. Każda z tych osób jest karmiona przesłaniami o końcu świata i o tym, że tylko oni ocaleją — garstka wybranych z pieczęcią na dłoniach i światłem nad domem. Nie oceniam, bo wiem, jak trudno się stamtąd wydostać i przestać wierzyć w te bzdury. Ale to nie jest zgodne z nauką Kościoła, to jest sekta, która niszczy ludziom życie”

- dodał.

Przełożony generalny Zgromadzenia Michała Archanioła ks. Dariusz Wilk podkreśla, że ks. Chyliński nigdy nie otrzymał zgody władz zakonu na prowadzenie jakiejkolwiek wspólnoty, a nawet zaprzeczał, że taką wspólnotę prowadzi.

Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, Prokuratura Okręgowa w Krakowie bada, czy wspólnota przyczyniła się do targnięcia się człowieka na swoje życie. Dotychczas jednak nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.

- „Nie podam szczegółów, ale chodzi o młodą osobę, której tak długo wmawiano, że jest grzeszna, że działa niezgodnie z nauką Kościoła, że będzie potępiona, że tego nie wytrzymała i próbowała popełnić samobójstwo. Na szczęście jej się nie udało”

- mówi w rozmowie z „GW” pan Jakub.