Modląc się w czasie wczorajszego Apelu Jasnogórskiego za Ojczyznę, biskup pomocniczy senior archidiecezji częstochowskiej przypomniał, że Polakom udało się 11 listopada 1918 roku odzyskać niepodległość, bo choć po zaborach Polski nie było na mapach, „to żyła w sercach i świadomości naszych dziadów i pradziadów”.
- „W czasie czarnej nocy zaborów dzieci uczono języka polskiego, literatury, historii, chlubnych tradycji oręża polskiego, ukochania wszystkiego co polskie, wiary i chrześcijańskich wartości”
- przypomniał.
W tym kontekście duchowny odniósł się do obecnie realizowanych przez minister Barbarę Nowacką zmian w systemie edukacji.
- „A teraz trwa walka o duszę dzieci i o ich właściwą formację, o to by umiały rozróżniać dobro od zła, nie ulegały nałogom i chwilowym, ale zgubnym modom, nie pogrążały się w otchłani cywilizacji śmierci. I brak prac domowych, tzw. tęczowe piątki, wyrzucenie lekcji religii, okrojenie kanonu lektur z tych najbardziej wartościowych, czy planowany od nowego roku szkolnego przedmiot pod niewinną nazwą edukacji zdrowotnej na pewno w tym nie pomogą!”
- stwierdził.
Dalej hierarcha przypomniał, że „w czasie czarnej nocy zaborów to na rodzinie opierał się naród”.
- „A teraz robi się wszystko, by rodzinę osłabić, za nic mając sakrament małżeństwa, czy wierność małżeńską. Rządzącym, forsującym tzw. związki partnerskie nie przeszkadza, że artykuł 18 polskiej Konstytucji jasno mówi o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny. Jeszcze nie tak dawno wycierali sobie usta słowem konstytucja, odmieniając je przez wszystkie przypadki, a teraz przestała im już być potrzebna, bo odgrywa się tzw. teatr praworządności, czyli rozumienie prawa nie zgodnie z jego literą, a w sposób instrumentalny, by służyło konkretnym celom politycznym. Co więcej nazywa się to demokracją walczącą!”
- zauważył.
W tym miejscu bp Długosz zwrócił się bezpośrednio do premiera Donalda Tuska.
- „Panie premierze! Demokracja jest po prostu demokracją - bez żadnych przymiotników, inaczej jej po prostu nie ma i nie jest demokracją, - a dyktaturą. Znamy takie przypadki z historii, które zawsze koniec końców prowadziły do systemowego zamordyzmu”
- powiedział.
- „Ale wpierw trzeba zamknąć usta katolikom i konserwatystom tzw. ustawą o mowie nienawiści, a potem gdy już się ich uciszy, zastraszy albo powsadza do więzień, to będzie można wprowadzić wszystko co nam oświecony zachód nakaże - wszelkie genderowe, klimatyczne i ideologiczne szaleństwa”
- dodał.
Duchowny przypomniał też, w czasie zaborów to Kościół podtrzymywał w społeczeństwie ducha polskości.
- „Teraz trwa zakamuflowana walka z Kościołem i z jego duszpasterzami, których celowo chce się skompromitować i zohydzić! Których - tak jak ks. Michała Olszewskiego - obrzuca się błotem kłamstwa, nazywa się złodziejem, choć nic nie ukradł, a ośrodek mający pomagać ofiarom przestępstw wybudował. Którego - nieprawnie przetrzymuje się w areszcie przez 213 dni, niczym najgorszego przestępcę skuwa kajdanami zespolonymi, by go upokorzyć i ośmieszyć, by zaspokoić żądzę zemsty, tych którzy zaślepieni fałszywym, przekazem medialnych oligarchów - domagają się takiego spektaklu”
- stwierdził.