Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych RP poinformowało, że działania miały charakter prewencyjny i były podyktowane koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa terytorium Polski. Myśliwce operowały we współpracy z sojuszniczymi jednostkami NATO, a sytuacja była na bieżąco monitorowana przez wojskowe systemy rozpoznawcze.
Około godziny 6:00 rano operacja została zakończona. Systemy powróciły do standardowego trybu funkcjonowania. Była to jednak kolejna dobitna ilustracja rosnącego zagrożenia w regionie i potrzeby stałej gotowości obronnej.
Noc grozy na Ukrainie
Rosyjskie drony i rakiety uderzyły w nocy m.in. w Łuck, Lwów, Charków, Zaporoże i Czerniowce. Szczególnie dotkliwe straty odnotowano w Czerniowcach, gdzie w wyniku ostrzału zginęły dwie osoby – 26-letnia kobieta i 43-letni mężczyzna. Kolejne cztery osoby są w stanie ciężkim.
W Łucku i Lwowie eksplozje uszkodziły budynki mieszkalne, przedszkola i samochody. Wybuchły też pożary. W Charkowie rosyjskie drony trafiły w obiekt infrastruktury krytycznej, powodując poważny pożar i uszkodzenia miejskiej sieci energetycznej.
Rosja użyła łącznie kilkuset dronów, z których znaczna część była typu Shahed. Atak objął również bombardowania rakietowe. Według ukraińskich władz wojskowych, to jeden z największych skoordynowanych nalotów od miesięcy. W samej tylko obwodzie zaporoskim Rosjanie ostrzelali 16 miejscowości aż 566 razy.
Blisko granicy z Polską
Najbardziej niepokojące dla bezpieczeństwa naszego kraju są ataki na zachodnią Ukrainę – zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy RP. Ostrzał Lwowa i Łucka wywołał natychmiastową reakcję Wojska Polskiego. Eksperci wskazują, że choć żaden z pocisków nie naruszył polskiej przestrzeni powietrznej, działania obronne muszą być kontynuowane na najwyższym poziomie.
Komentatorzy przypominają też, że Polska jest nie tylko sąsiadem Ukrainy, ale także kluczowym krajem tranzytowym dla zachodniego wsparcia wojskowego, co czyni ją potencjalnym celem rosyjskich działań destabilizacyjnych.