Pierwszym sygnałem, że staje się to powoli celem rządu Hanny Suchockiej powołanego jesienią 1992 roku były wypowiedzi polityków Unii Wolności przestrzegające przed działaniem prawicy i żądania lustracji jako destabilizację państwa.

W czasie jednego z posiedzeń rządów jesienią 1992 roku Lech Kaczyński, który wówczas pełnił funkcję szefa Najwyższej Izby Kontroli i z tego powodu został zaproszony na posiedzeniu rządu - usłyszał wypowiedź, która zabrzmiał dla niego jak dzwonek alarmowy. Według relacji Lecha Kaczyńskiego, Jan Maria Rokita, który pełnił wówczas funkcję ministra – szefa Urzędu Rady Ministrów na posiedzeniu rządu określił partie prawicowe jako siły antypaństwowe. Był to język którego politycy Unii Wolności często używali po zablokowaniu lustracji.

Jak się rychło okazało za tego typu wypowiedziami poszły już całkiem praktyczne polecenia dla służb specjalnych. Zostały one sformułowane w dokumencie, który przeszedł do historii jako „instrukcja UOP nr 0015/92”. Jej istnienie ujawnił na specjalnej konferencji prasowej w marcu 1993 roku Jarosław Kaczyński, ówczesny lider Porozumienia Centrum. Instrukcja została podpisana przez dyrektora Biura Analiz i Informacji UOP Piotra Niemczyka. Przewidywała ona inwigilację członków partii politycznych. Ponadto planowała działania na rzecz pozyskania płatnych informatorów wśród ugrupowań sprzeciwiających się polityce Lecha Wałęsy i rządu Hanny Suchockiej. Dokument ten zaznaczał, że operacja ma dotyczyć ugrupowań „ekstremistycznych”. Zaliczano do nich Porozumienie Centrum., Ruch dla Rzeczypospolitej, Ruch III Rzeczpospolitej, Konfederację Polski Niepodległej i Polską Partię Socjalistyczną.

Historycy spekulują, że to właśnie na podstawie tej instrukcji powstał zespół pułkownika Jana Lesiaka. Był to zweryfikowany pozytywnie były oficer komunistycznej służby bezpieczeństwa, który w 1993 roku opracował plan działań operacyjnych UOP przeciw politykom uznawanych za antywałęsowskich. Przypomnieć trzeba, że był to okres gorącej kurtuazji między czołowymi postaciami rządu Hanny Suchockiej a prezydentem Wałęsą. Sojusz ten był pokłosiem wspólnego obalenia rządu Jana Olszewskiego. Dziennikarze, którzy badali sprawę instrukcji twierdzą, że w planach Lesiaka miało być kompromitowanie niewygodnych polityków przy wykorzystaniu agentów UOP w partiach prawicowych. Sprawa była o tyle istotna, że szefem UOP był wtedy Gromosław Czempiński, który należał do grona oficerów dawnego MSW z lat PRL, który postawił na współpracę z Wałęsą. Jednocześnie ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski politycznie związany był z Unią Wolności, ale jednocześnie cieszył się zaufaniem Lecha Wałęsy. Ujawnienie instrukcji 0015 zbiegło się z całą sekwencją niepokojących wydarzeń, które dotykały polityków prawej strony. Należały do nich przypadki zadziwiających awarii układu hamulcowego w samochodach części polityków, wrażenie inwigilacji, o którym mówiło paru polityków i wreszcie przypadki zatrzymań przez Policję, które sprawiały wrażenie wyreżyserowanych incydentów.

Przez kolejne lata wokół instrukcji 0015 trwała polityczna walka. Faktem jest, że 26 maja 1993 roku ówczesny szef UOP Gromosław Czempiński uchylił tę instrukcję. Był to jednak wyłącznie efekt ujawnienia jej przez Jarosława Kaczyńskiego. Piotr Niemczyk, którego podpis widniał pod instrukcją twierdzi, że nigdy nie obowiązywała i była jedynie instrukcją tzw. białego wywiadu. Trudno jednak nie odnieść wrażenia że była to po prostu obrona politycznej intrygi, która wyszła na jaw dzięki odwadze bezimiennego pracownika UOP, który słusznie uznał ją za zagrożenie dla demokracji.

Po latach, gdy powstał w 1997 roku rząd Jerzego Buzka, ówczesny koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki nakazał zbadanie dokumentacji UOP w ej sprawie i śledztwo potwierdziło zarzuty. Z kolei Lech Wałęsa całe ówczesne władze UOP i sam Jan Lesiak zaprzeczali prawdziwości oskarżeń na temat instrukcji.

Sprawa ta bardzo dobrze ilustrowała klimat lat dziewięćdziesiątych. Oto politycy w większości wywodzący się z Ruchu Solidarności, który stawiał na czele swoich postulatów praworządność i transparentność życia publicznego dosłownie po trzech latach obecności w najwyższych organach władzy zgodzili się na inwigilację demokratycznych partii politycznych. Partii, które akceptowały ład konstytucyjny III RP i nie miały żadnych cech ugrupowań ekstremistycznych, takich jak akceptacja przemocy lub hasła rasistowskie. Wystarczyła różnica opinii na temat takich kwestii jak lustracja czy dekomunizacja, by politycy rządu Hanny Suchockiej stworzyli etykietkę „ekstremizmu politycznego”, która otworzyła drogę do aktywnych działań tajnych służb na rzecz dezintegracji tych ugrupowań.

Sprawa instrukcji 0015 znalazła swój finał we wrześniu 2006 roku. Rozpoczął się wtedy proces Jana Lesiaka, którego oskarżono o przekroczenie uprawnień poprzez stosowanie technik operacyjnych wobec legalnie działających partii politycznych. Oskarżenie wnioskowało o ukaranie Lesiaka karą trzech lat więzienia. Proces potrwał dostatecznie długo by zmienił się klimat polityczny. W końcu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Lesiak złamał prawo i przekroczył swoje uprawnienia prowadząc działania dezintegracyjne wobec legalnych partii politycznych. Jednocześnie sąd umorzył postępowanie ze względu na przedawnienie karalności czynu.

Gorzkim paradoksem całej sprawy był fakt, że premier Hanna Suchocka, która politycznie odpowiadać powinna za ewidentne działania bezprawne UOP pełniła potem długie lata funkcję przedstawicielstwa Polski w tzw. Komisji Weneckiej, która miała zajmować się opiniowaniem jako organ doradczy Rady Europy w kwestii ochrony praw człowieka i zasad demokratycznego państwa.

Piotr Semka