Jakiś czas temu ogromne emocje wywołały informacje na temat przeszłości rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Jacka Dobrzyńskiego, który w PRL-u służył w Ochotniczej Rezerwie Milicji Obywatelskiej. Sam Dobrzyński przekonywał w mediach społecznościowych, że jedynie dbał o bezpieczeństwo na drogach.

- „Blisko 40 lat temu kontynuując swoje dziecięce zainteresowania zostałem społecznym inspektorem ruchu drogowego. Funkcja ta polegająca wyłącznie na dbaniu o bezpieczeństwo na drogach była w strukturach ówczesnej ochotniczej milicyjnej rezerwy. Wspólnie z kolegami walczyliśmy z piractwem i drogową bandytką, zatrzymywaliśmy siejących śmierć pijanych kierowców, spotykaliśmy się z dziećmi na szkolnych pogadankach, ucząc ich bezpiecznych zachowań na drogach”

- pisał.

Na antenie Radia ZET do sprawy odniósł się minister koordynator służb specjalnych.

- „Wiedziałem o tym, że Jacek Dobrzyński był społecznym inspektorem ruchu, które było jakoś tam stowarzyszone z milicją. Do policji wstąpił w 1990 r. Ten amok niektórych komentatorów związanych z PiS-em jest kompletnie niezrozumiały. Mieli byłych milicjantów, wiceministrów, mieli Piotrowicza, Kryże, osoby, które wprost służyły komunistycznej władzy”

- przekonywał Tomasz Siemoniak.

- „Nagle zaczęło wszystkim przeszkadzać to, że młody Jacek Dobrzyński z lizakiem stał na ulicy i tak naprawdę nikomu żadnej krzywdy nie zrobił, nikomu niczego złego nie zrobił, nie był w żadnej polityce”

- dodał.