Żeby było śmieszniej, tej fałszywej narracji ulegli też politycy PiS, którzy znowu zaczęli powtarzać żale, że to i tak ich zasługa i tylko przez tych wrednych Niemców i Tuska kasy nie dostali. A byłoby tak pięknie.

W sprawie tej wielokrotnie się wypowiadałem, ale co z tego - nikt nie chce czytać, nikt nie próbuje nic zrozumieć, nikt nie próbuje wyciągnąć praktycznych wniosków z tej ułudy, którą się nam serwuje od kilku lat. Ale żeby nie być gołosłownym kilka kolejnych faktów. Ostatni raz pokazywałem zestawienie "płatności" z Brukseli w czerwcu ub. roku. Miałem nadzieję, że twarde dane, z których wynikało już wtedy bankructwo finansowe tego pseudomechanizmu, do kogoś dotrą. Na nic. Jak to wygląda teraz? A zatem:

1. Do dzisiaj żadnych płatności z NGEU nie otrzymały: Szwecja, Holandia i Irlandia.

2. Tzw. zaliczki w ramach wewnętrznej ściemy w NGEU pod nazwę RePower dostali Węgrzy (za odblokowanie budżetu) oraz Polska (za "przywracanie praworządności" przy pomocy maczety i kija bejsbolowego).

3. Zaliczkę na RePower i przedpłatę dostały Belgia i Finlandia.

4. Zaliczkę i pierwszą płatność dostały Niemcy i Luksemburg, ale bez RePower.

5. Zaliczkę i pierwszą płatność oraz RePower dostały: Austria, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Łotwa, Litwa, Malta.

6. Tylko pierwszą płatność (bez zaliczki i RePower) dostała Bułgaria.

Zatrzymajmy na tym etapie tę wyliczankę. Od dnia dokonania pierwszych wypłat (3 sierpnia 2021 roku) minęło 31 miesięcy. W tym czasie 18 z 27 krajów UE nie wyszło ze wstępnej fazy korzystania z funduszy NGEU. A zostały 24 miesiące dla dokonywania działań, które podlegają refundacji. Szanse na to maleją z każdym tygodniem.

Kim są ci szczęśliwcy spośród 9 profitentów KPO? Tu nic się nie zmieniło.

7. Chorwacja (4 płatności), Estonia (3 płatności), Słowacja (4 płatności), Słowenia (3 płatności) - to marginalni biorcy środków. W sumie to niewiele znaczące kwoty.

8. Prawdziwi beneficjenci: Francja (2 płatności - 58 % zaawansowania), Włochy (4 płatności - 53%.), Hiszpania (3 płatności - 24%), Grecja (3 płatności - 42%), Portugalia (4 płatności - 33 %) i Rumunia (3 płatności - 32%).

9. Z zaplanowanych do wydatkowania (w większości w ciągu pierwszych trzech lat) 750 mld Euro łącznie, udało się do tej pory wypłacić ledwie 224 mld. Euro.

To jest skala "sukcesu" przewodniczącej Leyen. Tylko dwa kraje przekroczyły pozyskanie ponad 50% planowanych środków, ale jest to i tak mniej niż powinno wynikać z pierwotnych harmonogramów.

Dlaczego tak się dzieje - o tym już pisałem. Unia jest obecnie bankrutem i wykorzystuje mechanizm "weryfikacji" wniosków o płatności do bólu. Przeciąga, wyjaśnia, przesuwa, a jak trzeba to blokuje. Tylko po to by odwlec w czasie płatności. Nie ma kasy, nie tylko zresztą na NGEU,a ostatnie zmiany w budżecie i tak stanowią - wobec europejskiej stagnacji - niepewne źródło przychodów.

Co do Polski - ci którzy mają pojęcie o mechanizmie funkcjonowania KPO już sygnalizują, że nie ma najmniejszych szans na zagospodarowanie hipotetycznej kwoty "polskiego udziału". Obecny stan zaawansowania realizacji polskich komponentów wynosi 4%, a do tego ekipa Tuska deklaruje już "konieczność" zmiany "priorytetów". To oznacza całkowitą niemożność ewentualnego zrealizowania do 31 sierpnia 2026 roku zdecydowanej większości zadań. A tym samym odzyskania włożonych w NGEU środków.

Inną rzeczą jest oczywiście sensowność celów, na które te środki miały iść. Skrojone pod "zielone miazmaty" Brukseli, Polsce są właściwie niemal w całości niepotrzebne. A mrzonki, że te środki "dadzą impet inwestycyjny" polskiej gospodarce, to rzecz nie nadająca się do żadnej dyskusji.

To o co chodzi teraz w tej zabawie? Czemu nawet w tak trudnej sytuacji Tusk chce jeszcze zmieniać polskie KPO? Wytłumaczenie jest jedno. Swoiście pojmowany altruizm. Czyli innymi słowy - nie będziemy brać tej kasy, ale chętnie zapłacimy swoją składkę i odsetki od tego, co wezmą na nasze konto inni. Niech się pożywią nasi europejscy przyjaciele w ramach europejskiej solidarności.

A my zwalimy wszystko na PiS. Nasi zwierzchnicy będą zadowoleni, a Polacy i tak nam uwierzą, że to wszystko przez Kaczyńskiego.

Z NGEU czy po polsku z KPO jest dla nas gorzej niż z Yeti. Tego himalajskiego stwora, czasem ktoś zobaczy. My korzyści z NGEU żadnych nie doświadczymy. Ale za to słono za to zapłacimy.