W komunikacie MF zapewnia, że polskie urzędy skarbowe nie będą otrzymywać od banków informacji o wydatkach bezgotówkowych obywateli ani przedsiębiorców. Tyle że środowisko księgowych otwarcie wskazuje na istotny problem: ministerstwo odpowiada jedynie na połowę pytania. Bo kluczowe nie jest to, czy MF pisze nadzwyczajną ustawę, ale czy dane o płatnościach kartowych i tak nie będą trafiać do systemu poprzez unijne regulacje, które państwa członkowskie muszą wdrożyć – niezależnie od politycznych deklaracji.
Jak dowiadujemy się na zapleczu, banki wykazują nawet daleko posuniętą nadgorliwość i raportują stałe wpłaty gotówkowe, czyli tzw. dopłaty do pensji „pod stołem”, co jest często traktowane jako możliwość prania brudnych pieniędzy, a nawet przychody z handlu narkotykami czy innych nielegalnych form pozyskiwania środków.
Eksperci zwracają uwagę, że wprowadzane przez UE zmiany dotyczące raportowania płatności elektronicznych (w ramach CEPR oraz znowelizowanych dyrektyw podatkowych) wprost nakładają obowiązki na banki i operatorów płatności, włącznie z możliwością raportowania szczegółów transakcji po przekroczeniu określonego progu. – To, czy Polska przygotuje własną ustawę, nie ma większego znaczenia – wskazują księgowi. – System raportowania i tak powstanie, a banki już się na to szykują.
Tu opinie środowiska finansowego są jednoznaczne: działy compliance w dużych bankach od miesięcy przygotowują procedury pod nowe wymogi UE. Nie tylko analizują wewnętrzne procesy AML, lecz także prowadzą rozmowy z klientami biznesowymi o zbliżających się zmianach. Ministerstwo Finansów może więc twierdzić, że „niczego nie planuje”, ale praktyka branży wskazuje, że zmiany w raportowaniu są nieuniknione.
Co więcej, w unijnych przepisach zakres danych obejmuje m.in. identyfikację posiadacza rachunku, sumę obciążeń, numery kont i szczegóły operacji.
Pomimo że Ministerstwo Finansów w rządzie Donalda Tuska sugeruje, że polski fiskus nie otrzyma pełnych raportów automatycznie, to nadal możliwe jest pobieranie informacji z europejskich baz danych, co w praktyce oznacza poszerzenie nadzoru nad płatnościami bezgotówkowymi. To kluczowe, bo ministerstwo odpowiada jedynie na pytanie o „automatyzm”, a nie o faktyczną możliwość dostępu do danych.
Środowiska księgowe przypominają również, że polska administracja od lat systematycznie poszerza zakres analizowanych transakcji – czego przykładem są STIR, JPK, split payment czy działania KAS. W tym kontekście deklaracja MF, że „nie pracuje nad ustawą”, nie rozwiewa obaw, a jedynie odsuwa je w czasie lub nawet zaciemnia rzeczywisty stan rzeczy.
Nic dziwnego, że część ekspertów ocenia komunikat resortu jako zbyt ogólnikowy, niepełny i bardziej PR-owy niż informacyjny. Zwłaszcza że równolegle część krajów UE, jak Hiszpania, wprowadza szczegółowe raportowanie transakcji, a unijne przepisy – zgodnie z zasadą harmonizacji – będą obowiązywać także Polskę.
W praktyce oznacza to, że choć polski rząd publicznie zaprzecza, system nadzoru nad płatnościami bezgotówkowymi w UE i tak powstaje – a banki już zaczynają przygotowania, której - czytamy - mają wejść w życie już od 1 stycznia 2026. Banki będą miały obowiązek raportowania przekroczenia płatności kartą w dowolnym momencie po przekroczeniu wskazanej kwoty, czyli ok. 105 tys. złotych/25 tys. euro.
