Od kilku dni przedstawiciele opozycji straszą Polaków rzekomą groźbą braku paliwa lub drastycznymi podwyżkami jego cen, zachęcając do robienia zapasów na stacjach benzynowych. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki stwierdził z kolei dziś w Krakowie, że obawia się, iż Orlen wyprzedaje zasoby strategiczne.
- „Teraz, jak jest czas wyborczy i to właśnie zrobili, paliwo jest wykupywane w dużych ilościach, co oczywiście prowadzi do reglamentacji i tych tzw. awarii dystrybutorów. To byłoby śmieszne, gdyby nie było skandaliczne”
- mówił.
O sytuację na rynku dziennikarze zapytali ministra Jacka Sasina, który zapewnił, że żadnego kryzysu paliwowego nie ma.
- „Mamy odpowiednią ilość paliwa, żeby zapewnić ciągłość dostaw. Problem tkwi w tym, o czym pan redaktor wspomniał, w całkowicie nieodpowiedzialnym zachowaniu polityków opozycji, którzy chcą właśnie taki kryzys wywołać swoimi nawoływaniami do tankowania na zapas, grożeniem Polakom, że te ceny paliwa drastycznie wzrosną. To wszystko wpisuje się w politykę, którą reprezentuje przede wszystkim PO, ale inne partie wspierające tę formację, czyli im gorzej, tym lepiej”
- powiedział.
Zapewnił, że obecne ceny na stacjach Orlenu „nie są absolutnie cenami sztucznymi, ale rynkowymi”. Podkreślił też, że paliwa w Polsce nie zabraknie.
- „Jeżeli nawet są chwilowe przerwy związane z logistyką, to są krótkie okresy i występują na bardzo niewielkiej liczbie stacji w Polsce”
- wyjaśnił.