O ataku poinformował gubernator regionu moskiewskiego Andriej Worobjow, publikując zdjęcia zniszczeń w mediach społecznościowych.
– Dron wleciał do mieszkania na 14. piętrze budynku. Pięć osób zostało rannych, w tym dziecko. Cztery z nich natychmiast przewieziono do szpitala, gdzie otrzymują niezbędną opiekę medyczną – przekazał Worobjow na kanale Telegram.
Rosyjskie władze podały, że w wyniku ataku uszkodzone zostały również pojazdy i infrastruktura komunalna. Mimo deklaracji o „pełnym panowaniu nad sytuacją”, w rejonie Moskwy ogłoszono stan podwyższonej gotowości obrony powietrznej.
Ministerstwo obrony Rosji poinformowało, że większość dronów została zestrzelona przez systemy obrony przeciwlotniczej, a jedynie trzy maszyny zdołały zbliżyć się do stolicy.
Według oficjalnego komunikatu Kremla, celem ataku miały być obiekty wojskowe i energetyczne w centralnej części kraju. Niezależne źródła nie potwierdzają jednak tych informacji – wiele mediów zachodnich oraz ukraiński dziennik „Kyiv Independent” podkreśla, że Rosja często wykorzystuje incydenty z dronami w celach propagandowych, aby usprawiedliwić kolejne uderzenia na Ukrainę.
Kijów nie skomentował oficjalnie wydarzeń, zgodnie z przyjętą strategią nieujawniania szczegółów dotyczących działań sił specjalnych i ataków z powietrza.
Od początku jesieni armia ukraińska regularnie przeprowadza precyzyjne ataki dronowe i rakietowe na zaplecze militarne Rosji – zarówno na terytoriach okupowanych, jak i w samej Federacji. Celem tych działań jest osłabienie rosyjskiego potencjału logistycznego oraz ograniczenie zdolności Moskwy do prowadzenia ofensyw na froncie.
W ostatnich tygodniach Ukraina nasiliła również prośby o dostawy nowoczesnych rakiet dalekiego zasięgu, w tym amerykańskich Tomahawków, które pozwoliłyby jej skuteczniej razić cele w głębi Rosji.
Na narastające spekulacje o możliwym przekazaniu Kijowowi broni dalekiego zasięgu zareagował Władimir Putin, ostrzegając Zachód przed „eskalacją konfliktu”.
– Uderzenia w głąb terytorium Rosji zostaną uznane za eskalację. Odpowiedź będzie poważna i przygniatająca – powiedział rosyjski przywódca podczas spotkania na Kremlu.
Putin tradycyjnie próbował przerzucić odpowiedzialność za eskalację na państwa zachodnie, sugerując, że przekazywanie Ukrainie nowoczesnych pocisków stanowi „prowokację”.
Analitycy zauważają, że tego typu ataki mają nie tylko znaczenie militarne, ale również psychologiczne. Rosyjska obrona przeciwlotnicza, mimo ciągłych deklaracji o skuteczności, coraz częściej nie radzi sobie z falami bezzałogowców, które penetrują nawet przestrzeń powietrzną wokół Moskwy – uznawaną za najlepiej chroniony obszar kraju.
Eksperci z zachodnich ośrodków badawczych oceniają, że Ukraina skutecznie przenosi działania wojenne w głąb terytorium agresora, zmuszając Kreml do rozproszenia sił i wydatkowania ogromnych środków na obronę wewnętrzną.
– Każdy dron, który doleci do Moskwy, to cios w wizerunek Putina jako gwaranta bezpieczeństwa. Te ataki mają wymiar symboliczny, pokazują, że wojna coraz częściej wraca do jej sprawcy – komentuje prof. Mark Galeotti, brytyjski analityk ds. bezpieczeństwa.
Masowy atak w obwodzie moskiewskim pokazuje, że wojna technologiczna staje się kluczowym elementem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Drony – tanie, mobilne i trudne do wykrycia – zmieniają oblicze działań militarnych, a ich rosnąca liczba na froncie świadczy o intensyfikacji działań z obu stron.
Jak podkreślają analitycy wojskowi, skuteczność tych operacji sprawia, że Rosja zaczyna tracić przewagę w powietrzu, mimo swojej liczebnej dominacji.
