27 czerwca rosyjskie służby przeprowadziły szereg rajdów w mieście Jekaterynburg na Uralu. Celem była diaspora azerbejdżańska w mieście, w tym szereg znanych azerskich biznesmenów i członków ich rodzin będących obywatelami Federacji Rosyjskiej. Można byłoby uznać, że nie ma w tym nic specjalnego – zwyczajny sposób działania policji lub służb specjalnych. Z tym, że jak się okazało aresztowani Azerowie nie zostali oskarżeni o jakiekolwiek przestępstwa i większość z nich została dość szybko zwolniona. No a w czasie ich krótkiego aresztu ludzi tych torturowano, znęcano się nad nimi, bito i w wyniku tych działań dwie osoby zabito.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że niestety w ramach rosyjskich realiów takie działania rosyjskich służb nie są niczym specjalnym. Rosja jest państwem mafijnym, w którym same służby nieraz są większym zagrożeniem dla obywateli czy biznesu niż przestępcy. Policja czy rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa same działają jako zorganizowane grupy przestępcze. Pod osłoną walki z przestępczością mogą porywać ludzi, torturować ich, zmuszać do zeznań w przestępstwach, których nie popełniali, zmuszać do oddania biznesu na rzecz kogoś innego w czyich interesach działają itd. Lokalne władze, służby specjalne, policja i sądy tutaj działają w takich sprawach wspólnie – jak dobrze naoliwiony mechanizm większego gmachu państwa mafijnego. Jeżeli jesteś lojalny władzom i pokornie pełnisz swoja rolę w tym systemie, to służby cię oszczędzają. Ale jeżeli twoja lojalność jest wątpliwa – stajesz się ofiarą systemu. Obcokrajowcy w tym systemie są traktowani jako element obcy, którego prawa są ograniczone mimo posiadania rosyjskiego obywatelstwa. Diaspory, szczególnie te z Kaukazu z pominięciem być może czeczeńskiej i Azji Centralnej, są regularnie nękane. W tym wypadku, ten rajd – poza nękaniem azerskiego biznesu w regionie – mógł mieć na celu też próbę nacisku na władze Azerbejdżanu. Bo wiadomo, iż w Rosji azerska diaspora jest dość liczna i ataki na nią mogą służyć za swego rodzaju wiadomość dla Baku, iż warto uważać na swoje słowa i działania na arenie międzynarodowej. Takie podejście Rosjan to nic nowego. Robili w ten sposób wiele razy. Wiele razy atakowali diaspory gruzińską, ormiańską, azerską. Ale jak się okazało tym razem grubo się przeliczyli i ten atak miał ogromne konsekwencje.
Bo okazało się iż Azerbejdżan jest gotowy do starcia i odpowiedział w sposób lustrzany. Zostały odwołane wszystkie imprezy kulturalne rosyjskie w kraju. Został zamknięty państwowy kanał telewizyjny Sputnik, a jego pracowników potraktowano w sposób zbliżony do tego, jak rosyjskie służby potraktowały Azerów w Jekaterynburgu. Co prawda bez zabijania kogokolwiek, ale samo zatrzymanie odbywało się w ostrej formie. Azerowie oskarżyli kilku pracowników Sputnika o szpiegostwo. Mają oni być pracownikami FSB pod osłoną pracy dziennikarskiej w Sputniku. Azerska telewizja i media, przy czym jak te reżimowe, tak i opozycyjne, aktywnie podkreślają, iż rajd rosyjski przeciwko azerskiej diasporze jest przejawem aroganckiej rosyjskiej polityki imperialistycznej i rosyjskiego szowinizmu. Mocno są krytykowane też działania Moskwy na Ukrainie, aż do porównań rosyjskiej armii z Wehrmachtem z czasów II Wojny Światowej, a Putina z Hitlerem. Zapowiadane też jest stopniowe zamykanie rosyjskich szkół w kraju i wycofanie nauki rosyjskiego w szkołach. Warto również zauważyć, iż pół roku temu rosyjskie OPL zestrzeliło pasażerski samolot Azerbejdżanu. Rosjanie nazwali to przykrym wypadkiem spowodowanym aktywnością wojenną w regionie. Nie przyznali się do winy i nie ukarali tych kto dokonał tego zestrzelenia.
Ale spróbujmy zrozumieć, dlaczego reakcja Azerbejdżanu tym razem jest tak ostra? Nie warto mieć złudzeń co do tego, że jakakolwiek z postradzieckich republik ma zaufanie do Rosji jako partnera po tym, jak ta zaatakowała Ukrainę w 2022 roku. Wszyscy rozumieją, że mogą być następni w kolejce. Różne kraje jednak w różny sposób reagują na to zagrożenie. Ktoś jest bardzo ostrożny i nawet uległy Rosjanom, jak Gruzini. Ktoś buduje powiązania z Chinami, żeby zrównoważyć rosyjskie wpływy. A ktoś taki jak właśnie Azerbejdżan czuje się na tyle silny w tym momencie, że uważa, iż może sobie pozwolić odpowiedzieć Rosji na próbę kolejnego upokorzenia tego kraju.
- Po pierwsze Azerbejdżan, który kilka lat temu wygrał w sposób spektakularny wojnę o Karabach. A później poprzez narzędzia hybrydowe i dyplomatyczne wziął pod kontrolę cały ten region – czuje się w tej chwili jako strona silna. Jako kraj, który rozwiązał największy swój problem i już nie ma związanych tą kwestią rąk pod względem jak politycznym, tak i militarnym.
- Po drugie ten kraj ma duże wsparcie ze strony Turcji, która z kolei nie tak dawno „załatwiła” problem Syrii, gdzie do władzy doszedł reżim przyjazny Ankarze. Turcja więc również czuje się stroną silną w tej chwili.
- Po trzecie wojna izraelsko-irańska osłabiła Iran - sojusznika Rosji. Azerbejdżan, przypomnę, jest krajem zaciśniętym pomiędzy Rosją, a Iranem. Ten ostatni wcześniej wywierał spory nacisk na Azerów, który teraz zapewne osłabnie w sytuacji odbudowy swoich sił i zasobów po wojne z Izraelem.
- Po czwarte – Rosja ma ręce związane wojną na Ukrainie. Zużywa tam większość swoich zasobów jak finansowych tak i ludzkich i sprzętowych. Siły Zbrojne Azerbejdżanu, mimo że są o wiele mniejsze liczebnie od rosyjskich, są doświadczone, wyszkolone i dobrze uzbrojone. Azerbejdżan po prostu przestał bać się Rosji. Co przejawia się również w dość odczuwalnej pomocy humanitarnej dla Ukrainy ze strony Baku.
- No i po piąte i być może najważniejsze, w tym trudnym regionie Kaukazu Południowego wreszcie może dojść do przełomu – do uregulowania konfliktów terytorialnych i ustabilizowania sytuacji w stosunkach na linii Armenia – Azerbejdżan. Trwają rozmowy pomiędzy tymi dwoma krajami w sprawie traktatu pokojowego. Musi on zawierać osobne porozumienie w sprawie korytarza transportowego łączącego Azerbejdżan z jego enklawą w regionie Nachiczewan. Rosja została całkowicie wyparta z tych rozmów, co jest dla niej ogromną porażką geopolityczną. Jeżeli porozumienie zostanie osiągnięte bez Rosji, oznaczać to będzie przełom i całkowitą utratę kontroli Federacji Rosyjskiej nad sytuacją na Kaukazie Południowym. Rosjanie stracą wszystkie swoje lewary wpływu na Armenię i Azerbejdżan. Więc w pewnym sensie można powiedzieć, iż Baku uznało Rosję za już niepotrzebne mu do niczego podupadające imperium. Któremu wreszcie może powiedzieć wszystko co o nim myśli.
Czy Azerowie mają rację i Rosja rzeczywiście nie będzie miała sił i zasobów by stworzyć odpowiedni nacisk na Baku, czy się mylą – czas pokaże. Tak czy inaczej według stanu na dziś ta wielka eskalacja w stosunkach rosyjsko-azerskich jawnie świadczy o utracie przez Rosję swojego autorytetu i wpływów na Kaukazie Południowym.