Jak czytamy, w Polsce w ostatnich latach mieli działać Dzmitryj P. I Maksim K. Na ich trop trafili niezależni dziennikarze z Białoruskiego Centrum Śledczego – wspiera ich grupa zrzeszająca przeciwnych Łukaszence hakerów – Belarusian Cyber Partisans.

Twierdzą oni, że służby Łukaszenki zwerbowały agentów po protestach w 2020 i 2021 roku. Mieli oni później wraz z politycznymi uchodźcami z Białorusi trafić do Polski i dalej zajmowali się infiltracją działaczy białoruskiej opozycji – chodzi między innymi o Swiatłanę Cichanouską i Pawła Łatuszkę.

Jak informuje "Rzeczpospolita", z nieoficjalnych ustaleń wynika, że znajdującą się w Łodzi spółkę założyli oni zdalnie z terenu Białorusi. W KRS nie ma do tej pory żadnych sprawozdań z działalności, nie złożyła żadnych dokumentów. "Wygląda na spółkę martwą" – czytamy.

Granicę agenci mieli przekroczyć oficjalnie na przełomie września i października ubiegłego roku, otrzymując roczną wizę krajową pracowniczą, którą wydał konsulat w Grodnie. Granicę w Terespolu mieli przekraczać wielokrotnie w obie strony. Przepustką do wjazdu do Polski miała być wspomniana spółka.