Podczas niedzielnego marszu w Warszawie, uczestnicy przerwali po kilku minutach wystąpienie Lecha Wałęsy, skandując: „Idziemy!”.

Były prezydent zareagował na tę reakcję uczestników marszu 4 czerwca słowami: „Jak nie chcecie słuchać to dziękuję bardzo”.

„Ja próbowałem im powiedzieć, jak ja zwyciężałem i moje pokolenie, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa. Bo ja z tamtego pokolenia wciąż widzę niebezpieczeństwa i chciałem ich podprowadzić, żeby zrozumieli, jak zwyciężaliśmy. A oni mają to gdzieś, oni zwyciężają po swojemu. Byli niecierpliwi i stąd przerwałem przemówienie, bo widziałem, że po prostu nie trafiam w to pokolenie” – powiedział faktowi Wałęsa.

„Mógłbym się obrazić, zacząć walkę między sobą, ale to nie jest rewolucja o Wałęsę, ale o wyższe cele” – skonstatował wspaniałomyślnie „człowiek sukcesu tysiąclecia”, jak sam siebie określił podczas niedzielnego marszu Lech Wałęsa.