Europejska Partia Ludowa złożyła w Parlamencie Europejskim wniosek o procedowanie w trybie pilnym rozporządzenia dot. klauzul bezpieczeństwa umowy UE-Mercosur. W ten sposób frakcja, do której należy Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, chciała doprowadzić do ratyfikowania umowy w ramach tzw. szybkiej ścieżki. W tym tygodniu jednak EPL niespodziewanie wycofała własny wniosek. Wcześniej, wedle ustaleń RMF FM, na zastosowanie szybkiego trybu w tej sprawie miała naciskać przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która liczyła, że umowę uda się sfinalizować w czasie szczytu UE-Mercosur, który w grudniu odbędzie się w Brazylii. Teraz jednak, bez przyjęcia rozporządzenia dot. klauzul bezpieczeństwa, nie można finalizować procedowania umowy.

Chaos wokół kontrowersyjnego dokumentu skomentował w rozmowie z portalem Biznes Alert były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który przypomniał, że „po to dokonano wybiegu i podzielono umowę z Mercosur na część handlową i resztę, żeby de facto obejść ratyfikację w krajach członkowskich”.

- „Na marginesie przypomnę tylko, że szefowa KE Ursula von der Leyen podczas swojej poprzedniej kadencji w 2019 r. zarzekała się, że tak się nie stanie. Okazało się, że nie zamierza tego dotrzymywać. Ale kto wierzy Komisji i Ursuli von der Leyen sam sobie szkodzi”

- zauważył poseł Wolnych Republikanów.

- „W każdym razie proces narzucania umowy z Mercosur nie idzie tak szybko, jak chciałaby Bruksela i Berlin. W poszczególnych krajach umowa budzi coraz poważniejsze podejrzenia. Opinia publiczna coraz wyraźniej zdaje sobie sprawę, że Mercosur nie tylko zniszczy europejskie rolnictwo, ale też pogrzebie niezależność żywnościową Unii Europejskiej. Widać więc symptomy opamiętania. Oby były to trwałe zmiany, choć pewności nie mam”

- dodał.