Argentyńczyk odpowiada za całą masę ekscesów. Zaraz po objęciu urzędu w 2023 roku ogłosił, że rozwodnicy w powtórnych związkach mogą przystępować do Komunii św., nawet jeżeli żyją jak mąż z żoną, czyli prowadzą pożycie; pozwolił na chrzty tzw. osób transpłciowych; opublikował deklarację „Fiducia supplicans” o błogosławieniu par tej samej płci. Kardynała krytykowano też za jego dawniejszą działalność „teologiczną” – książki, gdzie opisywał mistykę orgazmu albo dziwaczną „teologię” pocałunku budziły zdziwienie i zażenowanie.
Leon XIV jednak Fernándeza nie wyrzucił. Co więcej, 4 listopada to właśnie ten kardynał opublikował dokument w bardzo ważnej kwestii – dotyczący pobożności maryjnej. Niestety, kierunek tego dokumentu jest kolejnym wielkim rozczarowaniem.
Od wieków katolicy uważają Matkę Bożą za współodkupicielkę. Nie chodzi o to, by odbierać cokolwiek Jezusowi Chrystusowi – jest oczywiste, że Chrystus jest jedynym odkupicielem. Współodkupicielstwo Maryi jest niejako Jej „włączeniem” w dzieło Mesjasza, wynikającym z Jej szczególnej roli w historii zbawienia. O współodkupicielstwie Maryi mówili św. Ludwik Grignion de Montfort, Jan Paweł II… Na II Soborze Watykańskim tytuł ten nie znalazł aprobaty, oczywiście ze względów ekumenicznych. Krytycznie oceniał go nawet Benedykt XVI, jakkolwiek nie podejmował żadnych działań; Franciszek również był negatywnie nastawiony. Wydawało się, że Leon XIV, papież uchodzący za maryjnego, nie będzie mieć tak negatywnego stanowiska.
Wprost przeciwnie. W nocie doktrynalnej „Mater Populi fidelis” kardynał Fernández uznał, że tytuł „Współodkupicielka” jest „zawsze niewłaściwy” – innymi słowy, nie należy go w ogóle używać. Gdyby zastosować tę logikę konsekwentnie, należałoby teraz cenzurować wielu świętych… Kardynał Fernández za bardzo kłopotliwe uznał też określanie Matki Bożej mianem „pośredniczki”, a zwłaszcza „pośredniczki wszystkich łask” – choć tu nie podjął decyzji o zakazie, wskazując tylko na konkretne ograniczenia teologiczne.
Nie ma wątpliwości, że na dokument przystał papież Leon XIV – tekst opublikowany na stronie watykańskiej jest wyraźnie opisany jako zaaprobowany przez papieża.
Wszystko wskazuje na to, że główną motywacją kardynała Fernándeza i ewentualnie samego Leona XIV… był ekumenizm. To protestantom przeszkadza tytuł „Współodkupicielki”. Katolicy nie mają problemu z prawidłowym rozumieniem tego terminu. Zastanawiam się jednak, dlaczego mamy wciąż nieustannie oglądać się na protestantów – zwłaszcza, gdy idzie o Matkę Bożą! Przecież dla większości protestantów pobożność maryjna jest „skandaliczna” w ogóle, nieważne, czy użyje się tego, czy innego tytułu. Odrzucenie tytułu „Współodkupicielki” nie zachęci ich bynajmniej do nawrócenia się na wiarę katolicką. Co więcej, są tacy protestanci, którzy poważnie myślą o konwersji na katolicyzm – właśnie z powodu Maryi! To ci ludzie, którzy odczuwają poważny brak teologiczny i duchowy, którzy widzą w kulcie Matki Bożej coś potrzebnego, czego protestantyzm nieroztropnie się wyzbył. Wykonywanie przez Stolicę Apostolską poważnego kroku „wstecz” we współczesnej pobożności maryjnej może tym ludziom pokazać, że nie mają w Kościele wcale czego szukać… Obym się mylił, ale nie wygląda to wcale na „zdrowy ekumenizm”.
Istotna jest jeszcze jedna kwestia. Stolica Apostolska zwraca uwagę w „Mater Populi fidelis” na to, że trzeba bardzo dbać o jasne rozumienie jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa. Bardzo dobrze; ale skoro tak – to dlaczego organizuje się ciągle różnorodne wydarzenia dialogowe z przedstawicielami religii niechrześcijańskich? Dlaczego Watykan ciągle przypomina o niesławnej „Dekalracji z Abu Zabi”, gdzie papież Franciszek i wielki imam z Egiptu ogłaszają, że istnienie wielu religii jest wyrazem „mądrej woli Bożej”? To dopiero rzuca cień naprawdę o jedyności zbawczej Chrystusa!
Chciałoby się, żeby Stolica Apostolska walczyła o czystość doktryny na wszystkich odcinkach – a nie tylko na odcinku pobożności maryjnej – zwłaszcza kiedy walka ta jest nader wątpliwa…
Paweł Chmielewski
Autor jest publicystą portalu PCh24.pl
