Profesor Krysiak przypomina, że węgiel pozostaje jednym z kluczowych gwarantów niezależności energetycznej Polski. Jego zdaniem całkowita rezygnacja z tego surowca byłaby poważnym błędem. – Nie można zamykać kopalni ani elektrowni węglowych, jeśli nie mamy gotowego zastępstwa – zaznacza. W jego opinii polityka energetyczna Unii Europejskiej zbyt mocno opiera się na ideologii i dyktacie biurokratycznym, a zbyt mało na analizie realnych potrzeb gospodarczych i bezpieczeństwa państw członkowskich.

Ekspert zwraca uwagę, że w czasach kryzysu to właśnie technologie zapewniające najniższy koszt energii i największą stabilność będą kluczowe. Dlatego, oprócz utrzymania krajowego wydobycia węgla, profesor postuluje inwestycje w małe reaktory jądrowe (SMR), które mogłyby stopniowo zastępować tradycyjne elektrownie, gwarantując przy tym bezpieczeństwo energetyczne i ograniczenie kosztów.

Według prof. Krysiaka, OZE nie mogą być traktowane jako pełnoprawna alternatywa dla węgla. – Rozwój odnawialnych źródeł energii powinien być regulowany przez rynek, a nie narzucany odgórnie – wyjaśnia. Dodaje, że obecna polityka Komisji Europejskiej prowadzi do ograniczenia wolności gospodarczej i innowacyjności. – Jeśli ktoś chce korzystać z tradycyjnych źródeł energii, nie można mu tego zakazywać. To nie jest demokratyczny model transformacji energetycznej, lecz dyktat – ocenia profesor.

Wskazuje również na ścisły związek między bezpieczeństwem energetycznym a militarnym. – Jeżeli w czasie wojny zabraknie nam energii i żywności, to nawet najlepiej wyposażone wojsko nie będzie zdolne do działania – podkreśla. W jego ocenie Polska powinna przygotowywać się na scenariusz, w którym globalne łańcuchy dostaw zostaną zerwane. – W sytuacji wojny nie otrzymamy węgla ani z Rosji, ani z Ukrainy, ani z Ameryki Południowej. Dlatego musimy mieć własne zasoby i własną produkcję – mówi Krysiak.

Profesor przywołuje także przykład rolnictwa i polityki handlowej UE. Ostrzega, że umowy takie jak Mercosur mogą doprowadzić do likwidacji krajowej produkcji żywności, co w czasie wojny byłoby katastrofalne. – Jeśli pozwolimy, by zagraniczne koncerny wyparły polskich rolników, to w chwili kryzysu nie dostaniemy żywności z zewnątrz. Dostawy mogą być zablokowane, a wtedy bez żywności nie będzie funkcjonować ani społeczeństwo, ani armia – zaznacza.

Ekspert podsumowuje, że bezpieczeństwo narodowe powinno być rozpatrywane nie tylko w kontekście armii, ale również energii, surowców i produkcji rolnej. – Trzeba patrzeć na przyszłość nie z perspektywy wiecznego pokoju, ale potencjalnej wojny. Tylko państwo samowystarczalne przetrwa w sytuacji globalnego kryzysu – podkreśla prof. Krysiak.